ROZDZIAŁ XII
Następnego dnia
Angie
-Poszło wam rewelacyjnie. Największe brawa należą się Ludmile, która musiała nauczyć się tekstu w
krótkim czasie.-uczniowie niechętnie zaczęli bić brawo.-Wszyscy zaśpiewaliście znakomicie, bardzo dobrze się przygotowaliście do tego. Wszyscy dostajecie bardzo dobre oceny.-na ich twarzach pojawiły się uśmiechy i zaczęli nawzajem przybijać sobie piątki.- Gratuluje wam.-posłałam im uśmiech.
Po lekcjach przed studiem
Leon
-Dziękuję Ci za to,ze mogłam zaśpiewać z Tomasem. Wiesz ile to dla mnie znaczyło.-powiedziała do mnie Ludmiła. Zrobiło mi się jej szkoda. Miała wory pod oczami, smutną minę i dziwne ubranie.
-Podziękuj Tomasowi to on to wymyślił.
-Dziękuję Ci,że ze mną rozmawiasz i ze nie masz mnie gdzieś. Jesteś jedynym, który ze mną rozmawia.-zagryzła wargi,a w jej oczach zobaczyłem łzy. To musi być święto, jeśli Ludka płacze.
-Nie masz za co dziękować przecież znamy się od dziecka zawsze będziesz moja małą blondyną.-wspomnienia z dawnych lat wywołały na jej twarzy uśmiech.-Rozstaliśmy się przecież w zgodzie.
-Wiem wiem.
-Musze już iść. Poradzisz sobie?-naprawdę zrobiło mi się jej szkoda.
-Jasne.-jej usta były uśmiechnięte ale oczy były smutne.
-Nie przejmuj się Naty do Ciebie wróci.-powiedziałem jej po czym podszedłem do Violi, która na mnie czekała.
-O czym rozmawiałeś z Ludmiłą?-powiedziała na wstępie.
-Eh. Za dużo by mówić.-machnąłem ręką.
-Mam nadzieje,że nic nie knujecie.-powiedziała z podejrzanym wzrokiem.
-Nie bój się odkąd jestem z Toba już nic nie knuję.-zaśmiałem się.-Po prostu Ludmiła czuje sie samotna.-powiedziałem z powagą w głosie.
-I szuka pocieszenia u Ciebie?-czyżby moja Violka była o mnie zazdrosna.
-Szuka u mnie, bo jestem byłem i będę jej przyjacielem. Nie gadajmy już o niej. Gdzie idziemy?
-Do Resto. Camila ma do nas sprawę.
-Myślałem,że pobędziemy trochę razem sam na sam.
-to źle myślałeś.-wytknęła mi język.
5 minut później
Camila
-Zebraliśmy się tutaj aby pomóc jednej z par, która boi się przyznać,ze coś do siebie czuje.-zwróciłam się do Fran, Braco,Tomasa, Violi i Leona.- Otóż chodzi mi o Naty i Maxiego. Potrzebuję waszej pomocy w przyprowadzeniu ich do pewnego miejsca, ale najpierw muszę wiedzieć,ze się na to piszecie. -wszyscy przytaknęli.-Świetnie,a więc ja i dziewczyny bierzemy na siebie Naty, a wy chłopacy Maxiego. Za 25 min. musimy spotkać się z nimi i zaprowadzić ich do parku niedaleko mojego domu. Tam mój kuzyn przygotowuje piknik. Zrozumiano? Świetnie. No to pod byle pretekstem piszecie do nich i umawiacie się z nimi. No to do dzieła.- czułam się jak przywódca. Najpierw słuchali mnie w kupieniu, a później wykonywali moje rozkazy. 25 minut później spotkaliśmy się z Naty. Poszłyśmy na "spacer". Mam nadzieje,że chłopakom pójdzie dobrze i nic nie spaprają. Po 10 min. doszłyśmy z Naty do parku. Sekundę później zjawili się chłopacy.
-To dla was. Wasza pierwsza i miejmy nadzieję,ze nie ostatnia randka.-powiedziałam z uśmiechem.-siadajcie,a my zmykamy.-oboje byli tak oszołomieni,że nie wiedzieli o co chodzi. szybko ulotniliśmy się.
-To teraz ja zabieram moja księżniczkę na randkę.-powiedział Leon obejmując ramieniem Violettę. Chciałabym,żeby ktoś tak się na mnie patrzał i mówił tak do mnie. Widziałam po minie Fran,ze też by tak chciała. Gdy nasi zakochańce się ulotnili to każdy poszedł w swoją stronę.
Violetta
-Gdzie mnie zabierasz?-chciałam wiedzieć.
-Zobaczysz.-uśmiechnął się do mnie po czym skierowaliśmy się do przepięknej restauracji. otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Ty zapraszam mnie tutaj?-nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
-Owszem wczoraj była nasza tygodnica. Zapraszam panią do środka.- weszliśmy do tej pięknej i pewnie drogiej restauracji.-Rezerwacja na nazwisko Verdas.
-A tak zapraszam.-powiedział kelner i zaprowadził nas do stolika. Podał nam kartę dań, nie miałam pojęcia co zamówić całe szczęście z pomocą przyszedł mi Leon. Gdy kelner odszedł zaczęliśmy rozmawiać.
-Przecież mogłeś iść ze mną nawet na jakieś lody. Nie musiałeś mnie tu przyprowadzać.-nadal byłam przerażona tym miejscem.
-Ale chciałem tu. Zresztą i tak ty płacisz.-spojrzałam na niego przerażona i szukałam w jego oczach,ze to żart ale nie znalazłam...
-Żartujesz sobie ze mnie?-powiedziałam głośno przełykając ślinę.
-A wyglądam?-powiedział z powagą.
***KONIEC***
Jest i kolejny :) Trochę dłuższy :D Mam nadzieje,że wam się spodoba ;P Jak myslicie Leon żartuje? :P I czy Naxi będą razem? :D
Nie wiem czy żartuje,a co do Naxi,to mam nadzieję,że będą razem. : )
OdpowiedzUsuńLeon na pewno żartuję ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Naxi będą razem ; )
Czekam na next :*
Zabiera dziewczynę do restauracji i każe jej płacić na bank żartuje ;) rozdział boski czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńhehe ale z mojego Leosia żartowniś
OdpowiedzUsuńLeon chyba żartuje moim zdaniem, a co do Naxi to powinni być razem mam nadzieję, że ich połączysz pozdrówka
OdpowiedzUsuń