poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział XXXVIII "Łzy"

"Nap­rawdę głębo­kiego smut­ku 
nie da się wy­razić na­wet łzami. "

-Przestań! Maxi błagam Cię.-krzyczała Natalia do Maxiego,który ją gilgotał.
-Mogę przestać ale w zamian muszę...-zaczął mówić ale nie dokończył, gdyż Natalia zaczęła go całować. Na odwzajemnienie tego pocałunku nie musiała długo czekać.
-Jestem bardzo szczęśliwa.-powiedziała gdy oderwali się od siebie.-Obiecaj,że zawsze będziesz ze mną.-czarnowłosa wtuliła się mocno w swojego chłopaka.
-Nie bój się zawsze będę przy tobie. Ożenię się z tobą i będziemy mieli dwójkę dzieci.-wyszeptał  jej do ucha. Czarnowłosa odsunęła się od niego i zaczęła płakać.
-Powiedziałem coś nie tak?-zapytał zdezorientowany chłopak głaszcząc Natalię po rumianym policzku.
-Ja po prostu nie mogę uwierzyć,że jeszcze niedawno nie miałam nikogo,a teraz mam ciebie, przyjaciół.-powiedziała połykając łzy.
-Kochanie. Jesteś wspaniałą osoba nic dziwnego,że znalazłaś w nas wsparcie.-Maxi przytulił się do niej.-Nawet nie wiesz ile radości wniosłaś do mojego życia. Bez ciebie nie będę mógł normalnie funkcjonować. Kocham Cię.-powiedział,a z jego oczy zaczęły lecieć łzy.- Widzisz nawet z tej radości zacząłem płakać.-zaśmiał się.

-Wytłumacz mi to!-krzyknęła blondwłosa kobieta do swojej córki.
-le co?-zapytała się Ludmiła niewzruszona krzykiem swojej mamy.
-Dlaczego się pakujesz?
-Wyprowadzam się do babci.-powiedziała próbując zapiąć wypchaną walizkę.
-A może byś się najpierw zapytała nas o zdanie.-powiedziała zdenerwowana.
-Nagle zainteresowałaś się moim życiem? A gdzie byłaś przez te wszystkie lata? No gdzie? Pracowałaś jak nienormalna i w ogóle nie zwracałaś na mnie uwagi.-Ludmiła zaczęła krzyczeć,a z jej oczu zaczęły lecieć łzy.
-Pracujemy żeby miała wszystko czego tylko zapragniesz.
-Mam gdzieś wasze pieniądze. Potrzebuje tylko waszej miłości. Nigdy nie usłyszałam od was,że jesteście ze mnie dumni, nigdy nie powiedzieliście mi,że mnie kochacie. Od małego słyszę wasze kłótnie i patrzę jak się od siebie oddalacie. Nie byliście nawet na przedstawieniach w których grałam. Zawsze praca była dla was ważniejsza.-blondwłosa usiadła i schowała twarz w dłonie.
-Nie mów tak.-wyszeptała Valencia głośnio połykając ślinę.
-Dlaczego mam tak nie mówić skoro to jest prawda?-Ludmiła wstała i złapała walizkę.-Tylko na babcię mogłam liczyć.-powiedziała i podeszła do drzwi.-To ona jest dla mnie mamą. Za chwilę mam autobus, więc do widzenia Valencio.

Camila przechadzała się uliczkami Buenos Aires i rozmyślała. Ostatnio robiła to coraz częściej. Wiedziała,że to przez swój egoizm została sama,a dopiero po odejściu Broadwaya zrozumiała,ze nie był on wart porzucenia swoich przyjaciół.
-Cześć.-z rozmyśleń wyrwał ją głos Francesci.
-Przepraszam-powiedziała Camila zagryzając wargę.-Wybaczysz mi mój egoizm?
-Ej. Nie płacz! Jesteś moją przyjaciółką i zawsze nią będziesz.-powiedziała i przytuliła swoją przyjaciółkę.
-Głupia jestem.-Camila wyrwała się z objęć Francesci i przysiadła na pobliską ławkę.
-Po prostu się zakochałaś. Człowiek z miłości robi same głupie rzeczy.-Włoszka usiadła obok brązowowłosej.-Kto wie czy ja nie zachowałabym się podobnie.

-Dzień dobry. Chciałabym kupić bilet do Urugwaju.
-Przykro mi ale linia została wstrzymana. Wyjazd będzie możliwy dopiero jutro.-zakomunikowała blondynce. Ta zaklęła pod nosem i bezradnie pokręciła głową.-Przepraszam ale nie mogę nic na to poradzić.
-Rozumiem.-szepnęła i odeszła od okienka.-No i co ja mam teraz zrobić.

Wieczorem

Leon spacerował po parku niedaleko swojego domu. Chciała przemyśleć trochę rzeczy,a świeże powietrze idealnie się do tego nadawało. To co ujrzał przy pobliskim drzewie sprawiło,że od razu pożałował tego,że wybrał się na spacer.
-Violu!-krzyknął Leon gdy ujrzał,że jego dziewczyna całuje się z Diego.
-Leon? Co ty tu robisz?-zapytała przerażona Violetta gdy oderwała się od bruneta.
-To chyba ja powinienem zadać to pytanie.Przecież mówiłaś,że nic cie nie łączy z nim!.-powiedział mocno zdenerwowany Leon.
-Przykro mi stary ona woli prawdziwych mężczyzn.-powiedział zadowolony z siebie Diego po czym złapał Violettę za rękę i odeszli zostawiając zdziwionego Leona samego.

***KONIEC***
Wybaczcie,że tak długo czekaliście na ten rozdział. Mam trochę spraw na głowie i brakuje mi czasu.
Do końca tego opowiadania zostały max.3 rozdziały ewentualnie mniej.
Nie wiem kiedy kolejny mam nadzieję,że uda mi się dodać go szybciej niż ten ale nie obiecuję.