ROZDZIAŁ XVII
Francesca
Tego się po Ludmile nie spodziewałam. Chyba naprawdę się zmieniła.
-Nie...Nie wiem.-powiedziałam jej, a ona opuściła rękę.
-Aha...No tak jasne rozumiem Ciebie. Też nie wiem czy bym się zgodziła na takie coś. Po tym co wam
zrobiła, tyle lat wam ubliżałam,że się nie dziwię. Ale ja naprawdę chcę się zmienić. Naprawdę.-powiedziała Ludmiła ze łzami w oczach i odeszła. Pierwszy raz zroiło mi się jej szkoda.
Violetta
-Wiesz Leon przydałoby się żebym powiedział tacie,że mam chłopaka.-siedzieliśmy w parku na ławce, a on bawił się moimi włosami.
-To chodźmy teraz.-Leon wstał jak na zawołanie.
-Oszalałeś? chcesz żeby Cię zjadł.-patrzałam na niego jak na wariata.- najpierw ja muszę go do tego przygotować.
- E tam, nie marudź idziemy.-złapał mnie za rękę i ciągnął w stronę mojego domu.
German
Zatrzymałem się w połowie schodów gdyż ujrzałem Angie, która siedziała z laptopem na kanapie. Sam nie wiem czemu tak na mnie działa. Od śmierci Marii nie zakochałem się w żadnej kobiecie więc dlaczego Angie...? Bardzo mi kogoś przypomina...
-Tato!-usłyszałem głos mojej córki.-Gdzie jesteś?
-Stało się coś?-zbiegłem ze schodów i podbiegłem do pomieszczenia gdzie dochodził głos, Angie podążyła za mną.
-Bo...bo...ja...ja-Violetta spuściła głowę i zaczęła się bawić palcami. Nagle zza filara wyszedł jakiś chłopak. Angie wycofała się z kuchni.
-Dzień dobry panie Castillo. Nazywam się się Leon Verdas. Jestem bardzo bardzo bardzo bliskim przyjacielem pana córki.-ten chłopiec uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę.
-Przyjaciel...-podałem jemu rękę. Głupi nie jestem wiedziałem, ze to nie jest zwykła znajomość.- Leonie zostań z nami na kolacji.
- Z wielką chęcią.- ten chłopak jest odpowiedni dla mojej córki. Widać,że jest dobrze wychowany.
-Zapraszam do salonu. Za parę minut Olga powinna coś przygotować.
Camila
Szłam do domu w podłym nastroju. Miałam tyle planów na złączenie Fran z Braco, a tu lipa bo zjawiła się jakaś Ines. Wchodziłam właśnie przez furtkę gdy usłyszałam,ze ktoś mnie woła.
-Przepraszam.-był to męski głos.
-Tak?-odwróciłam się, a za mną stał przystojny, czarnoskóry chłopak mniej więcej w moim wieku.
-Mieszkasz tu?-zapytał się i wskazał na mój dom.
-Tak.-dziewczyno ogarnij się istnieją jeszcze inne słowa.-A o co chodzi?-punkt dla mnie wreszcie powiedziałam coś innego.
-To będziemy sąsiadami.-pokazał mi swoje białe zęby.- Już się bałem, ze będę tu sam z emerytami i rencistami-mówiąc to zrobił śmieszną minę co wywołało u mnie śmiech.
-Masz rację. Ja musiałam być otoczona nimi przez 17 lat.-wydawał się
bardzo miły.- Jestem Camila.
-Broadway. Dasz się zaprosić na jakiś koktajl albo lody?-zapytał się mnie.
-Chętnie ale może jutro? Dopiero co wróciła z koktajlu.- no nie wierzę on zaprosił mnie na taką mini randkę.
- To o której?
-O 15 kończę zajęcia. To może przyjdziesz po mnie pod studio21?
-Jakbym wiedział gdzie to jest.-podrapał się po głowie.
-Głupek ze mnie. Zapomniała,że ty się dopiero przeprowadziłeś.-popukała się w czoło.
-Zapisz mi adres. Na pewno trawię.-podał mi kartkę,a ja wyjęłam długopis.- Do zobaczenia Camilo.
Weszła do domu w znacznie lepszym nastroju.
Violetta
Zdziwiłam się podejściem mojego taty do Leona. Przyjął go można powiedzieć,ze z otwartymi ramionami. To chyba dobrze zwiastuje. Pokazałam Leonowi dom oraz ogród. Był pod wrażeniem. Nie pokazałam mu tylko mojego pokoju. Może go uznać za zbyt dziecinny. lepiej żeby go nie widział. Właśnie zasiadamy do stołu.
- A więc...-rozpoczął mój ojciec.-Leonie gdzie poznałeś moją córkę.- No tak bez pytań się nie obejdzie.
- W szkole. Chodzimy razem do klasy.-powiedział ze spokojem Leon.
-czym zajmują się twoi rodzice?-durniejszego pytania nie mógł zadać. Gdzie jest Angie kiedy jej potrzebuję?
-Tato...-próbowałam zamknąć mu usta.
-Mój ojciec jest przedsiębiorcą, a mama prawnikiem-skąd on brał ten spokój. Ja trzęsłam się jak galareta, ze nawet nie mogłam nabić sałaty na widelec.
-Rozumiem.-ojciec spojrzał uważnie na Leona.-Jeśli ja skrzywdzisz to obiecuję Ci,że żywo z tego nie wyjdziesz.-powiedział to takim tonem,ze aż się przeraziłam.
-Tato proszę Cię nie strasz Leona.-starałam się zachować spokój.
-Ja go tylko ostrzegam kotku.-powiedział to z bardzo poważnym tonem. Całe szczęście ojciec skończył swój wywiad i reszta kolacji przebiegła spokojnie.
2 dni później
Tomas
Rozmawiałem z Francescą. Opowiedziała mi wszystko. Strasznie szkoda mi jej. zasługuje na szczęście, a zakochuje się w nieodpowiednich chłopcach. Powiedziała także,ze powinienem dać szansę Ludmile. Właśnie do niej idę i do tego z kwiatami. Kupiłem jej ulubione: herbaciane róże. Od Leona dowiedziałem się gdzie mieszka. jestem już na ulicy na której mieszka. Teraz wystarczy poszukać nr 14. 8...10...12...14. Okay to tu. Nie no nie wierzę. Tak podobno jej na mnie zależy...A mizdrzy się z jakimś fagasem. Przecież ja jestem od niego przystojniejszy...Poczułem ukucie w sercu. Chyba się zakochałem... Wyrzuciłem kwiaty do kosza i poszedłem ze złamanym sercem bez celu przed siebie.
***KONIEC***
Jest nowa postać Broadway.
Jak pewnie się domyśliliście będzie on miał dużo wspólnego z Camilą :) W następnych rozdziałach zobaczymy jak potoczą się ich losy :)
Oczywiście jak zawsze świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że German tak otwarcie przyjął Leosia :D
Już myślałam, że Ludmi i Tomi sie zejdą, a tu taka akcja.. szok :O
Czekam na next :*
Hsjhvglsuatkfavjsm *____________*
OdpowiedzUsuńNic więcej. :D
ta akcja z Ludmi i Tomasem coś czuje,że bezie miała swój dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńRozdział boski czekam na next;)
piękny pozdrawiam i czekam next
OdpowiedzUsuń