czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział XXXIV "Żmija zawsze zostanie żmiją"

"Ludzie się nie zmieniają.
Oni tyl­ko wy­mieniają maski... "

2 dni później
Francesca
-Myślisz,że Ludmiła naprawdę się zmieniła?-zapytałam Natalię patrząc na śmiejące się Violettę i Ludmiłę. Siedziałyśmy razem na ławce przed szkołą i plotkowałyśmy o przechodzących uczniach. Teraz padło na blondwłosą gwiazdę.
-Szczerze to nie mam pojęcia. Ona doskonale umie się maskować.-powiedziała także na nie spoglądając.-
Ale kto wie może dzięki Tomasowi się zmieniła.
-Mam nadzieję,że nie ma złych zamiarów do Violetty.-powiedziałam. Koło na przeszła Camila. Nawet na nas nie spojrzała tylko usiadła jak najdalej od nas. Nadal jest na nas zła,ze zamiast słuchać jej za zażaleń woleliśmy się bawić. Z tego co mi wiadomo to Broadway zostawił jej list,że musi natychmiast wyjechać ale wróci.Mam nadzieję,że wróci bo Camila wygląda na zrozpaczoną. Szkoda mi jej ale ja nie będę wystawiać ręki na zgodę.
-Może powinniśmy ją przeprosić?-usłyszałam głos Natalii,która najwidoczniej myślała o tym samym co ja.
-A masz za co?-spojrzałam na nią i pokręciła głową.-Mi też jej szkoda ale ona od paru tygodni zachowywała się tak jakby na świecie istniał tylko Broadway. Jak pobędzie trochę sama to wszystko sobie przemyśli i będzie dobrze.-powiedziała i wstałam z ławki.-Chodźmy na zajęcia.

Dom Germana

German
-Olga! Ktoś dzwoni do drzwi.-krzyknąłem do naszej gospodyni ale nigdzie jej nie widząc poszedłem sam.-Diego? Witaj. Co ty tu robisz?
-Przyjechałem w odwiedziny do ciotki,a przy okazji przyszedłem zobaczyć się z Violettą.-powiedział Diego,a ja zauważyłem że w ręku trzyma małą białą kopertę.
-Nie ma jej.Jeszcze nie wróciła ze szkoły.-powiedziałem zgodnie z prawda.
-Szkoda.Mógłby pan przekazać jej te kopertę?-powiedział i zaczął obracać ją w dłoniach.
-Tak jeśli to coś ważnego to oczywiście.-powiedziałem i wyciągnąłem rękę po kopertę,a on z ociąganiem mi ją podał.-A może na nią poczekasz?
-Śpieszę się.-powiedział po dłuższym zastanowieniu się.-Do widzenia.-uścisnął moją dłoń i wyszedł. Ja zostałem sam z kopertą i zastanawiałem się co może w niej być.Po chwili poszedłem do pokoju mojej córki i położyłem kopertę na jej biurku. Zmierzałem ku wyjścia gdy coś mnie tchnęło i złapałem kopertę i przeczytałem jej zawartość. W końcu to moja córka mam prawo wiedzieć czego chciał od niej ten młodzieniec.
Diego
Byłem z siebie dumny. List dostał się w ręce Germana,a jestem stu procentowo pewny,że on go przeczyta i tak łatwo nie odpuści. Cieszyłem się jak głupi do sera,a ludzie patrzyli na mnie jak na debila.
-Dobrze się czujesz?-doszedł mnie głos Lary,która nie wiadomo skąd wyrosła przede mną.
-Laryso!Dawno Cię nie widziałem. Czuję się bardzo dobrze.-powiedziałem,a ona spojrzała na mnie dziwnie.
-Chyba jesteś chory. Prosiłam żebyś nie mówił do mnie pełnym imieniem.-spojrzała na mnie groźnie.-Co ci tak wesoło?
-Bo moje życie w końcu nabierze sensu.-krzyknąłem chyba za głośno,bo przechodzący ludzie się na mnie spojrzeli.-A teraz przepraszam ale śpieszę się kochaniutka.-ucałowałem dłoń mojej pięknej byłej wspólniczki i poszedłem w swoją stronę.
-Idiota.-usłyszałem za sobą głos Lary.
-Też cię kocham.-odwróciłem się do niej i puściłem jej oczko. Moje nogi poniosły mnie pod studio gdzie uczy się Violka. Szukałem tam pewnej dziewczyny,która przydałaby mi się do moich niecnych planów. Wychodziła właśnie ze studia.
-Witaj ślicznotko.-podszedłem do niej i zatrzepotałem rzęsami.
-Spadaj.-powiedziała i zamierzała odejść ale ja tak łatwo nie odpuszczam.Złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem ją do siebie.
-Wiem co kombinujesz.-wyszeptałem jej to prosto do ucha,a ona podniosła tylko brew.-I albo będziemy współpracować albo będziesz miała problemy.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi.I w ogóle kim ty jesteś?-powiedziała ze zdziwioną miną i wyszarpnęła swój nadgarstek z mojej ręki.Ja natomiast pokrótce wyjaśniłem jej skąd wiem o jej istnieniu i jaki mam plan. Ona słuchała mnie w skupieniu,a na jej twarzy pojawiło się coraz większe zdziwienie.-Już nie zajmuję się takimi sprawami.-powiedziała i machnęła mi swoimi włosami przed nosem.
-Uważaj,bo ci uwierzę. Takie kity wciskaj wszystkim ale nie mi. Żmija zawsze zostanie żmiją.-powiedziałem do jej pleców. Zamierzała już iść ale po chwili zastanowienia odwróciła się do mnie ukazując swoją śliczną buźkę i zadała mi pytanie.
-Co ja będę z tego miała?-zapytała podchodząc bliżej mnie.
-Satysfakcję ze zwycięstwa.-powiedziałem do niej.-Wchodzisz w to?-zapytałem się jej,a ona wyjęła ze swojej różowej torby kartkę,którą podała mi.
-Zadzwoń jak będę ci potrzebna.-powiedziała i odeszła.Ja natomiast spojrzałem na wręczoną mi kartkę i
uśmiechnąłem się lekko.
-Grzeczna dziewczynka.-powiedziałem cicho spoglądając na odchodzącą piękność.

Dom Germana

Violetta
-Violetto! Zapraszam do gabinetu.-krzyknął mój ojciec nawet się ze mną nie witając.
-Mówiłam Ci przecież,że dzisiaj wrócę trochę później ze studia.-powiedziałam zła. Jak zwykle jest na mnie zły nie wiadomo z jakiego powodu.
-Nie o to chodzi. Zapraszam do gabinetu.-powiedział władczym głosem,a ja zrezygnowana poszłam do jego biura. Ciekawe za co dzisiaj da mi reprymendę.
-Musisz zerwać wszelkie kontakty z Leonem.-powiedział gdy rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu.
-Ale dlaczego?Tato!-zamurowało mnie. O czym on gada?
-Nie chcę żebyś wchodziła w ten związek głębiej!-podniósł głos.
-Ale dlaczego?Przecież go poznałeś wiesz,że on mi krzywdy nie zrobi.-ja też podniosłam głos,a oczy zaczęły mnie piec od powstrzymywania łez.
-Violetto…-zaczął ale ja mu przerwałam,bo zrozumiałam o co chodzi.
-Wyjeżdżamy prawda?-zapytałam się,a z moich oczu popłynęły łzy. Mnóstwo łez…

***KONIEC***
Dzisiaj głównie rozdział poświęcony Diegowi(czy jak to tam się odmienia). Mam nadzieję,że się spodoba ;)
Okay nie usunę bloga. Przekonaliście mnie :P ( taa boję się,że Carmen E.mnie znajdzie i coś mi zrobi :P)
Dziękuję za wszystkie nominację na tym i na drugim blogu ale nie będę brała w tym udziału. Ale miło,że pamiętacie o moich blogach ;)
Mam kolejną ulubioną parę z Violetty(pierwsza to oczywiście Naxi) Femiłę (Fede i Ludmi). Nie mogę doczekać się 2 sezonu :P (całe szczęście,że Carmen lub Magda streszczają odcinki).
To chyba tyle na dziś. Kolejny nie wiem kiedy. Chyba po weekendzie ;)


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział XXXIII "Impreza"

"Człowiek jest do tego stopnia egoistyczny, 
że stojąc nad grobem przyjaciela,
potrafi płakać nad sobą
z powodu jego utraty."


Angie
Patrzałam zdziwiona na Pabla,który stał w drzwiach z Olgą i nie rozumiałam co on tu robił. Przecież już z nim wszystko wyjaśniłam.
-Angie musimy porozmawiać.-powiedział błagalnie. Chciałam kiwnąć przecząco głową ale coś tknęło mnie żeby go wysłuchać. Nie rozmawiałam z nim od naszej ostatniej kłótni...Tęskniłam za jego spokojnym głosem, za jego dotykiem,który za każdym razem przyprawiał mnie o mrowienie więc nie zastanawiając się dłużej pokiwałam twierdząco głową,przeprosiłam Matiasa i gestem zaprosiłam Pabla do mojego pokoju.
-Przepraszam Angie.-powiedział skruszony.
Maxi
-Gdzie Broadway?Miał już być.-powiedziała Camila i zaczęła rozglądać się po domu Naty.
-Może byś najpierw złożyła jej życzenia.-powiedziałem lekko wkurzony.
-O jeny.-Cami wywróciła oczami.-Wszystkiego Najlepszego bla bla bla.-Kiedy ona stała się taką egoistką i dlaczego dopiero teraz to zauważyłem.Spojrzałem na resztę przyjaciół i wiedziałem,że zastanawiają się nad tym samym co ja. Naty zachowała zimną krew i ze sztucznym uśmiechem podziękowała Camilii i oznajmiła jej,ze Broadway napisał iż nie zjawi się na urodzinach,bo wypadło mu cos ważnego. Nasz kochana przyjaciółka zrobiła się czerwona na twarzy ze złości i mocno tupiąc nogami wyszła z domu Natalii zostawiając nas w kompletnym osłupieniu.
-Ee...Cześć.-powiedziała Natalia do drzwi,którymi właśnie wyszła Cami. Jak już ochłonęliśmy po tym co zrobiła Camila reszta przyjaciół zaczęła przytulać Natalię życząc jej wszystkiego co najlepsze. Później przeszliśmy do salonu z którego dobiegała muzyka, gdy przekroczyliśmy próg pokoju Andreas krzyknął,że imprezę czas zacząć i zaczął skakać po pokoju co wywołało nasz śmiech.
-Nie tak prędko. Jeszcze nie wszyscy przyszli.-powiedziała chichocząca Natalia. No fakt brakowało jeszcze Leona i Violi. Zasiedliśmy do niewielkiego stołu na którym stały przysmaki. Po paru minutach para zjawiła się więc Andreas porwał zdziwioną Violettę do tańca. Po skończonym komicznym tańcu Andreasa i Violetty tańczyliśmy w kółku. Później leciała jakaś piosenka do której układ znały dziewczyny więc my przysiedliśmy i oglądaliśmy jak machają bioderkami. Po chwili do głowy wpadł mi pomysł,który opowiedziałem chłopakom i gdy tylko piosenka się skończyła przystąpiliśmy do działania. Podeszliśmy do Natalii i podnieśliśmy ją po czym zaczęliśmy ją podrzucać i śpiewać sto lat. Fran i Viola zaczęły klaskać i także dołączyły się do śpiewania.
Angie
-Ja wiem nie powinienem tego mówić.Na prawdę nie wiem co mnie wtedy napadło.-Pablo siedział na krześle i przepraszał mnie ja natomiast słuchałam w skupieniu.-Chyba jestem zazdrosny o Germana. Zrozum mnie...Wiem,że moje słowa Cię uraziły...Czy kiedyś mi wybaczysz?-Pablo spojrzał mi w oczy.-Odezwij się proszę Cię. Tak dawno nie słyszałem twojego głosu.-wstał z krzesła i klęknął przede mną ciągle patrząc mi w oczy.-Tęskniłem za Tobą. Nawet nie wiesz jak mi Ciebie brakuje. Jeśli bym mógł to bym cofnął czas ale nie mogę. Jedyne co mogę to Cię przeprosić.
-Pablo...-nie wiedziałam co powiedzieć.-Ja...ja także tęskniłam za Toba.-powiedziałam,a Pablo zaczął mnie przytulać ja jednak odsunęłam go od siebie.-Ale nie wiem czy przypadkiem nadal nie będziesz rzucał takich głupich docinków.
-Obiecuję Ci,że nie będę już zazdrosny choćby nie wiem co się działo zawsze zachować zimną krew. Angie kocham Cię i zrobię dla Ciebie wszystko.-odważyłam się spojrzeć w jego oczy i już wiedziałam,że mogę mu dać drugą szansę.
-Cóż dwa razy się nie wchodzi do tej samej rzeki.-przypomniałam sobie przysłowie,które zawsze używała moja mama.-Ale dla Ciebie mogę zrobić wyjątek.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego promiennie. A on pocałował mnie bardzo namiętnie,a z mojej głowy uleciały wszystkie wątpliwości.
-Chodźmy gdzieś.-powiedział gdy oderwaliśmy się od siebie.-Gdziekolwiek.
-Z tobą zawsze i wszędzie.-powiedziałam nadal się uśmiechając. Nareszcie byłam szczęśliwa...Pierwszy raz od paru tygodni.

Godzinę później
Francesca
Zabawa trwała w najlepsze. Natalia była tym faktem bardzo zdziwiona,bo na początku miało to być tylko spotkanie towarzyskie przy dobrym jedzeniu i muzyce,a przerodziło się w to w całkiem niezłą imprezkę. Kto by pomyślał,że 7 osób może tak dobrze się bawić. Tańczyliśmy,śmialiśmy się, jedliśmy, piliśmy. Dobry humor nam dopisywał. Andreas obtańczył nas wszystkie po kilka razy pokazując nam jakieś nowe tańce o których istnienia nie miałyśmy nawet pojęcia. Tańczyłam nawet Braco i nie czułam się przy tym dziwnie. Myślę,ze zauroczenie nim było tylko chwilowe. Niestety naszą dobrą zabawę zepsuł dzwonek do drzwi. Natalia przestraszyła się,że to może sąsiedzi przyszli,że jest za głośno więc kazała przyciszyć nam muzykę i schować butelkę cytrynówki,którą piliśmy. Jednakże okazało się,że to tylko Camila. Wpadła wkurzona do domu solenizantki i zepsuła nam całą zabawę.
-Wyobrażacie sobie,ze ten pajac nie odbiera!-krzyczała.-Nie ma go nawet w domu.Pewnie mnie zdradza. baran jeden.Ja mu dam. Pojechał sobie gdzieś z dziunią,a mnie zostawił samą. nie wybaczę mu tego. Nie ma mowy.-gadała,a my staliśmy i nie wiedzieliśmy jak na to zareagować. W końcu głos zabrał Maxi.
-Camila...-powiedział i się zaciął.-Bo...My... się tu bawimy...A ty...-powiedział i bezradnie podrapał się po głowie.
-A ja przyszłam i opowiadam wam o moich problemach. To chyba ważniejsze od zabawy!-Camila zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć.
-A może Broadway miał po prostu dość Ciebie?-Leon niezbyt mile zadał pytanie Camilii. Na co ona posłała mu chłodne spojrzenie.
-Dobra bawcie się tu...Cześć.-powiedziała i poszła w stronę drzwi.
-Camila...-próbowała ratować sytuację Natalia,ale jak powiedziałam do niej szeptem że nie warto. Może jak sama pobędzie przez chwilę to pomyśli i coś do niej dotrze, Jasne wiem,że Broadway zachował się podle,że tak po prostu zniknął ale nie musi niszczyć urodzin przyjaciółki.-Zachowaliśmy się egoistycznie.-powiedziała Natalia z miną zbitego psa.
-To przypomnij sobie jak ona zachowuje się w stosunku do nas od kilku tygodni.-powiedział Maxi i podszedł do swojej dziewczyny.-Chodźcie wypijmy za Camilę.
***KONIEC***
Trochę nudny wyszedł ale niech już będzie... Nic innego i tak nie wymyślę.
Chyba usunę tego bloga...Mam coraz mniej wyświetleń,a pod poprzednim rozdziałem pojawiły się tylko 3 komentarze...Wiem,że moje rozdziały nie są jakieś super ale nawet jeśli wam się nie podoba to napiszcie... Jeszcze się nad tym zastanowię ale chyba jednak zakończę to opowiadanie.Chyba nie ma sensu go dalej prowadzić.

Zapraszam na mojego drugiego bloga ;) Moze chociaż on się wam spodoba :D

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział XXXII "Czas się zmienić..."

"Miłość jest dla ludzi, którzy mi­mo kap­rysów lo­su, 
na­dal pot­ra­fią wie­rzyć w zmiany na lepsze. "


Późnym popołudniem w parku
Violetta
-Leon to co wydarzyło się tydzień temu to...-szukałam odpowiedniego słowa na to jak czuje się po tym co zrobiliśmy.Ale nim zdążyłam dokończyć zdanie zobaczyłam przerażenie w oczach Leona i po chwili usłyszałam za sobą głos Lary.
-Musimy porozmawiać.-powiedziała stanowczo,a ja zaczęłam się bać. Czy nam do cholery nie nalezy się trochę szczęścia...
-A mamy o czym?-powiedział zdziwiony Leon,a ja odważyłam się odwrócić i na nia spojrzeć.
-Mamy...-powiedziała i zaczęła bawić się paskiem od torebki.-Bo wy wy musicie uważać.-powiedziała,a my z Leonem spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.
-Nie rozumiem.-powiedziałam marszcząc czoło. O czym ona gada? Na co mamy uważać...Ktoś chce nas zabić czy co...
-Musicie uważać na Diega on chce zniszczyć wasz związek.
-A ty nie chcesz?-zapytałam podejrzliwie. Coś mi tu nie grało Lara nagle stała się dobra i chce pomagać naszemu związkowi...
-Chciałam ale przemyślałam to wszystko i stwierdziłam,że to nie ma sensu,bo jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha to będą ze sobą. Diego ma jakieś nagranie z udziałem Leona. Nie wiem czy jest ono prawdziwe czy nie ale Diego ma zamiar je wam pokazać. Stwierdził,że jeśli ty Violetto je zobaczysz to polecisz w ramiona tego gnojka.-powiedziała patrząc raz mi,a raz Leonowi w oczy.-Wiem,że pewnie ciężko wam w to uwierzyć,że tak nagle przechodzę na waszą stronę ale...-zaczęła mówić.
-Ale co?-zapytał Leon.
-Po prostu...-Lara spojrzała w niebo.-Po prostu mi uwierzcie i nie dajcie się Diegowi.-powiedziała i uciekła.
-Co o tym myślisz?-zapytałam mojego chłopaka.
-Ubiję tego gnoja...-Leon mruknął po nosem.-Niech się tylko do Ciebie zbliży.
-Nas przecież nic nie rozdzieli.-powiedziałam i pocałowałam mojego chłopaka.

Następnego dnia 16.15
Francesca
Stałam przed lodziarnia i czekałam na moich przyjaciół. Mieliśmy iść razem do Naty ale jak zwykle ja przyszłam punktualnie,a oni się spóźniają.
-Mogłabyś się odsunąć? Nie mogę przejść.-usłyszałam za sobą głos z polskim akcentem.
-Ależ proszę bardzo.-uśmiechnęłam się sztucznie do Ines i odsunęłam się. Polka już odchodziła ale ja stwierdziłam,że muszę z nią porozmawiać.-Ines!-krzyknęłam za jej plecami.
-Co?!-krzyknęła i odwróciła się do mnie.
-Czego chcesz od Leona? Zostaw go w spokoju. Tak samo jak resztę chłopaków ze studia.
-To ty mnie zostaw w spokoju. Przyczepiłaś się do mnie jak rzep psiego ogona. Chce Leona i go dostanę.-powiedziała wyniośle.
-Ja już zadbam o to żebyś go niedostała.
-Lepiej ze mną nie zadzieraj. Nie wiesz do czego jestem zdolna.-Blondyna podeszła do mnie i złapała mnie za nadgarstek.
-Grozisz mi?-zapytałam się jej.
-Tak grożę Ci. Nie stawaj mi na drodze więcej i zajmij się swoim życiem.-powiedziała po czym puściła moją rękę i pomachała do nadchodzących przyjaciół.
-Czego od ciebie chciała?-zapytał Andreas i wskazał na odchodzącą Ines,
-Pogadać.-powiedziałam tajemniczo.-Idziemy?-zapytałam i udałam się w stronę domu Natalii.
Maxi
Denerwuję się jak przed jakimś egzaminem. Boję się,że prezent może nie spodobać się Natalii.Okay raz kozie śmierć. Zapukałem 3 razy i drzwi otworzyła mi roześmiana Natalia. Musze przyznać,że wyglądała zabójczo w niebieskiej sukience,która była idealnie dopasowana do jej figury. Pocałowałem ją na powitanie i powiedziałem tradycyjne Wszystkiego Najlepszego. Naty zaprosiła mnie gestem do środka.
-A więc...-rozpocząłem i gdy zdjąłem buty.- Proszę kochanie to dla Ciebie.-powiedziałem i podarowałem jej średniej wielkości pudełeczko.
-O mój Boże...-powiedziała Natalia i uścisnęła mnie.-To piękne dziękuje Ci.-powiedziała gdy oderwała się
ode mnie.
-Cieszę się,że Ci się podoba.-powiedziałem uradowany.-Zauważyłaś,ze na bransoletce są nasze inicjały?-zapytałem.
-Nie musiałem dawać mi takiego drogiego prezentu.
-Wiem ale chciałem.-chciałem ja pocałować ale przerwało nam pukanie do drzwi.
-Cento anni cento anni...-usłyszałem głos Francesci.

Dom Germana
Angie
-Mogę sobie wyobrazić pana znaczy twoja minę.-powiedziałam śmiejąc się z opowiadania Matiasa.-To musiał być wspaniały widok.
-I podobno był. Jade żałowała,ze wtedy nie miała aparatu pod nosem.-naprawdę dobrze czułam się w towarzystwie brata Jade. Umiał mnie rozśmieszyć gdy miałam zły dzień i nie przerywałam mi gdy biadoliłam mu o Pablu.
-Wasz chichoty słychać,aż u góry.-nie wiadomo skąd przed nami wyrósł German.-Co was tak śmieszy?-nie miał zbyt wesołej miny...
-Tak sobie opowiadamy historie z młodości.-powiedział Matias chichocząc przy tym.
-To róbcie to trochę ciszej.-powiedział z grobowa mina i odszedł.
-Nie wiem co go ugryzło.-powiedziałam odprowadzając wzrokiem mojego szwagra.-To...-nie dokończyłam,bo gdy spojrzałam na Matiasa wybuchnęłam śmiechem. Mój nowy kolega naśladował mojego pracodawcę i muszę przyznać,że wychodziło mu to świetnie.-Skończ,bo już mnie brzuch od śmiechu boli.
-I bardzo dobrze.Nareszcie jesteś szczęśliwa i nie masz miny zbitego psa.-powiedział i niebezpiecznie się do mnie przybliżył.
-Panienko Angie ma panienka gościa.-usłyszałam głos Olgi i jak najszybciej odsunęłam się się od blondyna.
-Co ty tu robisz?-zapytałam i gdy ujrzałam kto stoi w drzwiach.
Diego
Siedzę w parku z pendrivem na którym jest nagranie,które ma zniszczyć związek Violetty.
-Co ty tutaj robisz?-przede mną ustała Lara i bacznie mi się przyglądała.
-Myślę.-odpowiedziałem, a ona wybuchnęła śmiechem.-No co czasami mi się zdarza.-dodałem z uśmiechem.
-Szok.Co masz w ręku?-wskazała palcem na pendriva.
-Coś co sprawi,że Viola będzie moja.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Mogę?-zapytała,a ja od niechcenia jej podałem.To co z nim zrobiło wywołało u mnie panikę.
-Coś ty najlepszego zrobiła!-krzyknąłem gdy ta wrzuciła mojego pendrive do pobliskiego stawu.
-To co uważam za słuszne.-odpowiedziała i odeszła.
***KONIEC***
No i nabazgrałam kolejny ;) Mam nadzieję,że się wam podoba chociaż generalnie jest o niczym ;D
*Cento anni(włoski)-sto lat: a przynajmniej tak twierdzi google tłumacz :D
Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny...Jak będę miała jakiś pomysł to wtedy napiszę ale tak szybko się go nie spodziewajcie ;/



środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział XXXI "Kto się czubi ten się lubi...?"

"Nie można zmu­sić ser­ca 
by wy­bierało rozsądnie. 
Sa­mo po­dej­mu­je decyzje. "

2 dni później po zajęciach w Studiu21

Ludmiła
Wróciłam szybciej,bo nie mogłam wytrzymać z moimi rodzicami. Zrobię Tomasowi niespodziankę. Własnie widzę jak wychodzi ze studia.
-Zgadnij kto to?-powiedziałam zagrywając oczy mojemu chłopakowi.
-Eee...Nie wiem.-powiedział ze zdziwieniem w głosie. Grr no co za małpa,żeby głosu własnej dziewczyny nie poznać.
-Oo blondyna już wróciłaś?-usłyszałam za sobą głos Leona.
-Tak się składa.-powiedziałam i zdjęłam ręce z oczu Tomasa. Odwróciłam się do Leona i przywitałam się z nim.
-A może to najpierw ze mną powinnaś się przytulić?-powiedział podirytowany Tomas.
-To trzeba było mnie rozpoznać,a nie strugać głupka.-odgryzłam się ale po chwili podeszłam do niego i bardzo czule go pocałowałam.
-Zamówcie sobie hotel co?-usłyszeliśmy głos Ines.
-Zazdrościsz?-powiedziałam gdy oderwałam się od mojego chłopaka.
-Ta jakbym miała kogo Ci zazdrościć.-powiedziała pukając się w głowę.-Leoś mam do Ciebie sprawę chodźmy do Resto.-powiedziała to z taką słodyczą w głosie,że aż mnie zemdliło.
-Dziwna ona jest...-powiedziałam gdy odeszli od nas.-Nie uważasz?-spojrzałam na Tomasa i zauważyłam,że uciekał przede mną wzrokiem.
-Taak...-powiedział patrząc na odchodzących Ines i Leona.
-Stało się coś?-powiedział podejrzliwie.
-Nie dlaczego?-mój chłopak raczył wreszcie na mnie spojrzeć.
Maxi
-Co robimy dzisiaj?-zapytałem mej dziewczyny.
-Ja biegnę na zakupy. Musze kupić coś na te spotkanie.-Kurdę zapomniałem,że to już jutro są urodziny Natalii.
-Eee...Pomogę Ci zrobić te zakupy.-powiedziałem i wyjąłem telefon w celu napisania smsa do Francesci.
"Co kupujesz Naty?"
-Nie nie chcę Cię fatygować. Poradzę sobie sama.
"o Kurdę. zapomniałam,że to już jutro. Jestem z Camila zaraz się z nią zgadam."
-Nie będziesz dźwigać tego wszystkiego sama.
"Okay. Czekam."
-Nie będę sama.Pa do jutra.-Naty pocałowała mnie na pożegnanie i udała się w stronę parku.
"Chodź do Resto."

3 minuty później

-Ty chyba sobie jaja robisz jeśli myślisz,że będziesz z nami kupował prezent dla Naty.-powiedziała na powitanie Camila.
-Ale o co chodzi?-powiedziałem zdezorientowany.Co nimi jest w tym złego...
-To jest twoja dziewczyna musisz kupić jej coś wyjątkowego.-Camila mówiła do mnie jakbym był jakiś niedorozwinięty.
-Mam plan. Dzięki dziewczyny.-pomachałem im ręką i wybiegłem z Resto.
Francesca
Teraz mam pewność,że z Ines jest coś nie tak. Właśnie widzę jak mizdrzy się do Leona.
-Teraz mi wierzysz?-zapytałam się Camilii. Wreszcie oderwała się od Broadwaya i posiedziała sobie z przyjaciółką...
-Oj chyba miałaś rację.-ha punkt dla mnie.
-Ale dlaczego Leon nic nie robi aby ją odgonić.-powiedziałam kręcąc z niedowierzania głową.
-Co ona ma w sobie,że tak wszystkich chłopaków do siebie przyciąga.
-Najpierw Braco, później Luca w między czasie było coś z Maxim, wczoraj był jeszcze Tomas teraz Leon. Jeszcze jej Broadway został.
-Fran!-krzyknęła na mnie Camila.- Musze go pilnować.-powiedziała i uciekła z Resto.I tyle miałam pociechy z przyjaciółki. Westchnęłam i patrzałam na tą całą parkę. Musze odkryć co tej blond małpie chodzi po głowie. Przecież to jakaś tania podróbka Ludmiły.

15 minut później

Diego
-Laruniu!-krzyknąłem do słuchawki gdy Lara odebrała telefon.
-Że jak ty do mnie powiedziałeś? Coś ci się w tej twojej pustej główce poprzewracało?
-Nieważne. Ważne jest to,że mam pewne nagranie które zniszczy też przesłodzony związek.-prawie skakałem z radości.
-Nie mów hop póki nie przeskoczysz...-dlaczego z niej był taki niedowiarek.-Spotkajmy się i ja ocenię te nagranie.-powiedziała stanowczo.
-Tak jest szefowo.-byłem szczęśliwy sam nie wiem dlaczego.
-Nie rób z siebie większego bałwana niż jesteś.-czy ona nie zna się na żartach...-Gadaj gdzie mamy się spotkać.
-Standardowo u mnie. Za pół godziny.

30 minut później

Lara
Zapukałam do drzwi domu Diega. Znam go raptem parę dni,a bywałam u niego w domu bardzo często.
-Lara. Witaj. Diego jest u siebie.-drzwi otworzyła mi jego mama. Zdążyła mnie już poznać i...polubić.
-Dziękuję.-odpowiedziałam i pobiegłam schodami na górę.-Cześć.-weszłam do pokoju Diega bez pukania i usiadłam na pobliskiej kanapie. A ten gbur nie raczył nawet na mnie spojrzeć ani odpowiedzieć. A ja dla niego ubrałam się w jedyną kieckę jaką mam w szafie. Sama nie wiem po co.
-Przejdźmy do rzeczy. Masz.-podał mi laptopa,a ja odtworzyłam nagranie.No tak to na pewno zniszczy iść miłość.-powiedziałam w trakcie oglądania. Ale czy warto?-zadałam mu pytanie.
-Dobrze się czujesz?Przecież niedawno sama chciałaś ich zniszczyć.-Diego spojrzał na mnie jak na idiotkę,
-Chciałam ale teraz stwierdziłam,ze to nic nie da.-powiedziałam sama się sobie dziwiąc.
-Już Ci się Leoś nie podoba?-zapytał z głupim wyrazem na twarzy.-Przecież te nagranie to idealne rozwiązanie. Violetta będzie smutna i będzie szukała pocieszenia u mnie.-powiedział wypinając przy tym pierś jakby był dumny z tego co powiedział,
-A właśnie,że nie. Pociesznie będzie szukać u swoich przyjaciół nie u Ciebie geniuszu.-odłożyłam laptopa i wstałam z kanapy z zamiarem wyjścia.
-To dla mnie tak się wystroiłaś?-zapytał szczerząc się.
-Tak kochany dla Ciebie. Wszystko co robię, robię dla Ciebie.-chciałam żeby zabrzmiało to jak sarkazm ale sądząc po minie Diega chyba wyszło poważnie. Bo kurczę chyba miałam rację. Nie chciałam pokazywać tego nagrania Violetcie,bo może faktycznie wtedy Diego miałby jakieś u niej szanse. Boże co ja klepię, przecież nie mogłam się zakochać w tym idiocie.
-Eee...Ty tak na poważnie?-mina mu zrzedła.
-Nie wiem... Może.-przygryzłam wargę i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń ale ten bałwan wstał wziął laptopa i odwrócił się do mnie plecami. I tyle z naszej pięknej przyjaźni.- To cześć.-wybiegłam z jego pokoju. Potrzebowałam powietrza.-Do widzenia proszę pani.-krzyknęłam do mamy Diegita. Okay Lara uspokój się. Coś ty mu tam nagadała... A może by tak ostrzec Violettę i Leona przed tym co planuje Diego...
***KONIEC***
I jest kolejny :) Mam nadzieję,że chociaż trochę się spodoba :D Przez 4 dni nie będe tu zaglądać, bo wyjeżdżam pod domki, a tam razcej internetu nie będzie :) Kolejny albo w poniedziałek albo we wtorek :) Jeszcze dziś nowy rozdział pojawi się na moim drugim blogu :) Komentujcie i dawajcie pomysły ;)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział XXX "Wciąga ja narkotyk"

"Ludzie ą jed­nak pod­li..
wy­myślają różne świństwa,
tyl­ko po to żeby zmienić Twój
 wi­zeru­nek w oczach in­nych osób..."


3 dni później

Francesca
-Mówię wam dziewczyny ona jest podejrzana.-próbowałam przemówić dziewczynom jaka jest Ines.
-Mówisz tak tylko dlatego,że podbija do Braco.-wzruszyła ramionami Camila.
-Nieprawda. Jakbyś nie zauważyła ona już nie jest zainteresowana Braco. W duecie śpiewa z Tomasem.-powiedziałam lekko wkurzona. Do cholery czemu one mi nie wierzyły.
-Jest w duecie z nim,bo on sam o tą ją prosił.-no tak Camila była przecież najmądrzejsza.
-Wiecie co Fran ma rację.-w tej chwili miałam ochotę ucałować Naty.- Do Maxiego też zarywała więc lepiej uważajcie na Broadwaya i Leona.-Natalia zrobiła poważną minę i kiwnęła głową na chłopaków siedzących nieopodal.
-Niech zbliży się do Leona a powyrywam jej te blond kłaki.-powiedziała Violetta z grobową miną patrząc w przestrzeń. Od paru dni była nieobecna. Wydaje mi się,że to coś w domu,bo widać że z Leonem wiedzie jej się coraz lepiej. Już miałam się jej zapytać o co chodzi ale przerwała mi Angie.
-Dobra dzieciaki! Gotowi na duety? To zapraszam do sali.-powiedziała z uśmiechem na twarzy nauczycielka śpiewu.

5 minut później

-To było naprawdę świetne. Widać,ze śpiewaliście sercem. Oczywiście dostajecie 5.-Leon i Violetta właśnie skończyli śpiewać i Angie ich oceniała. Poszło im naprawdę dobrze.- Okay teraz Ines i Tomas.-przeczytała Angie,a wywołana dwójka prawie natychmiast pojawiła się na "scenie". Na ich występ czekałam najbardziej. Niech dziewczyny myślą co chcą ale ja wiem ,że z tą dziewczyną jest coś nie tak.
Tomas
Tak bardzo chciałbym żeby tu była Ludmiła,a nie Ines. Bałem się jej. Na każdej próbie czułem jak coraz bardziej Ines mnie prowokuje. Dobra Tomas wdech wydech. Wystarczy,że nie będę patrzył jej w oczy. Zabrzmiały pierwsze melodie piosenki. Spojrzałem się na klasę i zacząłem śpiewać unikając wzroki Ines. Ona jednak nie dała za wygraną. Podeszła do mnie dotknęła swoją delikatną dłonią mojego ramiona. Poczułem dreszcze. "Tomas nie odwracaj się"powtarzałem w myślach. Cholera już po mnie.
Camila
Wystarczy,że Ludmiła wyjechała a ten juz szuka pociechy w innej. Ci faceci...
-Patrz jak on na nią patrzy.-pochyliłam się do Violetty i powiedziałam jej o moich przemyśleniach.- Ewidentnie się w niej zakochał.-powiedziałam,a Violetta pokręciła przecząco głową.
-To ona jest nachalna. Od razu to widać. Może Fran ma rację.-Viola wzruszyła ramionami.-Nie wiem co mam o tym myśleć.
Francesca
A nie mówiłam,że ta wiedźma podwala się do każdego. Biedny Tomas widać,że nie ma ochoty tam być.
-Jezu no przecież ona go zaraz pocałuje.-szepnęłam.
-Wypluj to.-usłyszałam głos Braco.
-Nie przejmuj się nią. Ona nie jest dla niego.-próbowałam pocieszyć przyjaciela. Generalnie ucieszyłam się z tej sytuacji, bo mam większe szanse u Braco ale z drugiej strony ona rozwala związki moich znajomych...
-Я убью его!-powiedział Braco i zacisnął pieść.
-Braco uspokój się. Oni tylko śpiewają.
45 minut później RestoBar
Leon
-Stary co to było?-podszedłem do mojego kumpla. Musiałem się dowiedzieć co miało znaczyć to w klasie.
-Cholera nie wiem.-powiedział Tomas i uderzył pięścią w stół.
-Co z Ludmiłą?
-Ludmiła jest moja dziewczyną i tak zostanie.-Tomas spojrzał się na mnie.
-Chłopie mało nie pocałowałeś się z ta dziewczyna na oczach wszystkich.
-Przestań nigdy bym tego nie zrobił Ludmile.-powiedział z grymasem na twarzy.-To wszystko jej wina. Zobaczysz przyjdzie na ciebie kolej.-powiedział po czym wstał i wyszedł.
-Na mnie? Co on bredzi.-powiedziałem sam do siebie i pokręciłem głową.
Ines
No no no. Poszło lepiej niż myślałam. Kolejny je już mi z ręki. Teraz trzeba się zabrać za kolejnego.
-Co ty kombinujesz?-usłyszałam za plecami głos.
-Ja?-zrobiłam niewinna minkę do Francesci.
-Tak ty. Przecież widzę,że coś knujesz. Przede mną nic nie ukryjesz.-powiedziała włoszka i wyminęła mnie.
-To się jeszcze okaże skarbie.
Diego
Chodzę po moim pokoju i zastanawiam się nad idealnym planem. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje zawsze mam głowę pełną planów,a od paru dni pustka totalna. Musze jakoś zdobyć Larę...Co ja gadam jaką Larę, Violettę. Moją słodką Violettę. Znów się we mnie zakocha po czym wrócimy do Madrytu i będziemy mieli 3 dzieci albo lepiej nie będziemy mieć dzieci,bo Violka stanie się wtedy gruba i pomarszczona. Coś wymyślę...
***KONIEC***
Ta wiem wredna jestem,bo nie dowiecie się czy Leonetta zrobiła to czy nie :P Kiedyś się dowiecie,bo ja sama jeszcze tego nie wiem :D Wiem,że rozdział taki sobie, bo głównie o Ines i Tomasie no ale nie może być w kółko o tych samych osobach :D Jakbyście mi napisali o kim chcecie głównie kolejny rozdział było by mi łatwiej :) Rozdział na drugim blogu pojawi się najprawdopodobniej jutro ;) Trochę już nadrobiłam waszych rozdziałów ale jeszcze trochę mi zostało...;/ W 15.08 znów wyjeżdżam ale tym razem na 4 dni ;)

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział XXIX "Pierwszy raz"


"Porzu­ciła dla Niego wszys­tko.
On zos­ta­wił tyl­ko jed­no - ją . "




Weekend, domek letniskowy Leona

Po godzinnej podróży Violetta i Leon wreszcie dotarli na miejsce.
-Jak tu jest pięknie.-powiedziała Violetta z uśmiechem na twarzy.-Dlaczego wcześniej mnie tu nie zabrałeś?
-Eee...sam nie wiem. Jakoś chyba nie było okazji.Ale teraz mamy wszystko dla siebie.-uśmiechnął się promiennie Leon i gestem zaprosił Violę do domku.

W Buenos Aires

-Jak ona mogła nie uwierzyć w te zdjęcia? Przecież było wszystko dopracowane.-Lara chodziła po pokoju Diega i kręciła głową.
-Najwidoczniej nie skoro wyjechali sobie na "wakacje".-powiedział wkurzony brunet.-Musimy wymyślić coś innego i to prędko, bo zaraz okaże się,że się chajtną.
-Teraz ty coś wymyśl.-warknęła Lara

W Resto Barze

-Cześć wam.-powiedziała rozpromieniona Naty do swoich przyjaciół.-Gdzie Camila?
-Ma randkę z Broadwayem.-powiedziała niezbyt zadowolona z zachowania przyjaciółki Francesca.
-Hmm...No cóż trudno....Tak czy siak ja chciałabym was zaprosić na urodziny. Moje,które są za tydzień. Taka mała uroczystość u mnie w domu.Co wy na to?-zapytała Natalia i w skupieniu czekała na odpowiedź.
-Impreza! Extra.-krzyknął Andreas i prawie podskoczył.
-To nie jest impreza. Tylko takie małe spotkanie towarzyskie.Mam nadzieję,ze Camila także zawita.-zagryzła wargę Natalia.
-Na pewno. Do przyjaciółki by nie przyszła?-powiedział Maxi nie bardzo wierząc w swoje słowa.
-Oj wątpię żeby przyszła.-wszyscy usłyszeli pewien głos i jak za zawołanie odwrócili się.-No co tak patrzycie? Przecież ona teraz myśli tylko o tym swoim Broadwayu.-głos należał do uroczej Polki.
-Przyjdzie. Aż tak się nie zmieniła.-powiedziała Natalia odwracając wzrok od Ines aby skupić go na ścianie.- Chyba.-dodała cicho.

Park

Tomas spacerował sam po parku i rozmyślał. Im dłużej miał próby z Ines tym bardziej czuł do niej coś wyjątkowego. Nie umiał nazwać tego uczucia ale gdy ją widział czuł napływającą radość. Nie widział co się z nim dzieje. Przecież był z Ludmiłą a tu nagle w jego myślach gości inna blondynka. Może Maxi miał rację mówiąc mu,że ma uważać na Ines. Zrezygnowany podszedł do stawu i przyglądał się kaczką jakby oczekiwał że one powiedzą mu co ma robić.

Późnym południem domek letniskowy

-Tu jest twoje łóżko, a ja będę w drugim pokoju, Jakbyś czegoś chciała to krzycz.-powiedział Leon i już miał wychodzić z pokoju ale zatrzymał go głos Violetty.
-Żartujesz sobie ze mnie tak? Myślisz że jechałam tu prawie 1,5 godziny żebyśmy teraz spali w osobnych pokojach? Gdy cały domek jest nasz?-szatynka kręciła z niedowierzaniem głową.-Leon ty się dobrze czujesz?
-Ja ja myślałem że ty nie chcesz ze mną spać. W sensie w jednym łóżku. Nie chciałem być nachalny.-Leon zrobił się czerwony na buzi i zaczął bawić się kawałkiem koszuli.
-Teraz dawaj swoją pościel i ładnie ją tu ułóż. Bez dyskusji skarbie.

Parę minut później

-Okay już wszytko gotowe.-powiedziała zadowolona z siebie Violetta jakby zrobiła coś trudnego.
-Już nie bądź z siebie taka dumna.-powiedział Leon i rzucił poduszką w Violę, ta nie była mu dłużna.-Ej co to ma być. Tylko ja mogę bić cię poduszką.-zaśmiał się Leon i zaczął gilgotać Violę co sprawiło,ze ta upadła na łóżko. Leon natomiast położył się na niej aby nie mogła uciec.- Teraz ja jestem górą.-wytknął jej język.
-Leon nie! Proszę nie.-krzyczała śmiejąc się.
-Okay ale dawaj buziaka.
-Z chęcią.-powiedziała i zaczęła go całować, po chwili Leon przeszedł na jej szyję i zaczął schodzić co raz niżej.
-Jesteś gotowa?-zapytał odrywając się od niej.

***KONIEC***
Uff udało się coś wymyślić. Co prawda dupy nie urywa ale najgorzej chyba też nie jest :P
Kurdę tak się rozleniwiłam przez te 2 tygodnie,ze masakra. Nic mi się nie chce nawet nie zajrzałam jeszcze na wasze blogi choć w Polsce jestem już 4 dni... Dobra nie zanudzam was :P Miłego czytania i zapraszam na mój drugi blog :D

wtorek, 6 sierpnia 2013

Drugi blog ;D






Cześć! Już jestem :P Ale niestety nie mam nowego rozdziału ;( Tak wiem leń ze mnie przez dwa tygodnie nie napisałam nic ;/ Zaraz postaram się coś nabazgrać i jutro mniej więcej o tej godzinie napisze nowy rozdział. 

Jak wiecie chciałam założyć nowego bloga. Tak więc już go stworzyłam o to macie do niego adres http://facundoyamigos.blogspot.com/. Tam pojawił się już pierwszy rozdział :P

Tak wiem,ze się na mnie zawiedliście ale tak mi szybko ten czas zleciał że nie zdążyłam nic napisać. Mam nadzieję,ze mi wybaczycie, Szczególnie Carmen który chyba tylko na facebooku i filmwebie nie zapytała się mnie czy wróciłam :P

Eh mam takie zaległości na blogu,że nie wiem czy się ze wszystkim wyrobie :P