poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział XXXVII "El regalo más grande"


"Bo Twoja miłość jest dla mnie najważniejsza

I nie obchodzi mnie co mówią ludzie"


-Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego Ludmiła to zrobiła.-pokręciła głową Naty.
-Bo jest egoistyczną, wredną su…dziewczyną.-powiedział Maxi patrząc na idealny profil swojej dziewczyny.
-Myślałam, że jednak się zmieniła.-powiedziała, a po jej twarzy przebiegł grymas.
-Tacy ludzie zmieniają tylko maski. Przecież najpierw owinęła ciebie wokół palca, później Violettę. W międzyczasie byli jeszcze Leon i Tomas. Wiedziałem, że nie można jej ufać.-powiedział nie odrywając wzroku od swojej dziewczyny.-Zastanawia mnie dlaczego wybrała akurat związek Leona i Violi.-westchnął.-Zresztą mniejsza o to i tak nie udało się ich zniszczyć.
-Ludmiła jest po prostu zazdrosna, że Viola ma wszystko włącznie z przyjaciółmi.-powiedziała i mrużąc oczy
spojrzała na chłopaka.-Ale ty nie zakochałeś się w Violi jak każdy chłopak?
-Jedyna dziewczyna, którą kocham siedzi koło mnie.-uśmiechnął się do czarnowłosej i przybliżył się do niej aby ją pocałować. Ta natomiast zrobiła mu psikusa i nastawiła policzek.-Ej.-powiedział naburmuszony i odwrócił się od Natalii.- Mam na ciebie focha.-powiedział, a Naty zaczęła się śmiać.-Czy coś cię śmieszy kochanie?-zapytał starając się aby jego głos był poważny. Natalia położyła rękę na jego ramieniu i szepnęła mu do ucha dwa proste słowa.

Tymczasem gdzieś w Buenos Aires

Czarnowłosy chłopak przechadzał się po ulicach miasta. Był zły, ponieważ znowu nie wyszło mu w zdobyciu swojej ukochanej. Zastanawiał się co ma jeszcze uczynić, żeby wreszcie była jego. Jednakże nic nie przychodziło mu do głowy, najwidoczniej wyczerpał wszystkie pomysły.  Z zamyśleń wyrwał go pewien głos.
-Stój cwaniaczku.-usłyszał za swoimi plecami i po chwili się odwrócił.
-Czego ode mnie chcesz?-zapytał wkładając ręce do kieszeni.-Znamy się?
-Nie udawaj głupiego.-powiedział Leon i zaczął podchodzić bliżej Diega.- Dobrze wiesz kim jestem.
-Masz do mnie jakąś sprawę? Trochę się śpieszę.-powiedział Diego ze spokojem w głosie.
-Zostaw w spokoju Violettę. Nie rozumiesz, że ona cię nie kocha. Jest szczęśliwa ze mną i żadne twoje listy lub nagrania tego nie zmienią. Najlepiej będzie jak wrócisz do Madrytu.-powiedział Leon po czym wyminął Diega. –Aha i nie mieszaj więcej moich przyjaciół w swoje zagrywki.

Studio21

Mimo, że zajęcia w studiu się skończyły to kilkoro uczniów nadal przechadzało się korytarzami tego budynku. W Sali w której lekcje prowadził Beto siedziała czarnowłosa dziewczyna. Grała na gitarze i śpiewała piosenkę, którą od kilku dni grano w rozgłośniach radiowych. Po chwili do jej fantastycznego głosu dołączył się inny. Włoszka otworzyła oczy i odwróciła się aby zobaczyć do kogo należy ten wspaniały głos.

Quiero donar tu sonrisa a la luna así que
De noche, quien la mire, pueda pensar en ti
Porque tu amor para mi es importante
Y no me importa lo que diga la gente
Porque
Aun con celos se que me protegías y se
Que aun cansada tu sonrisa no se marcharía
Mañana saldré de viaje y me llevare tu presencia
Para que
Sea nunca ida y siempre vuelta

Zaśpiewali spoglądając sobie w oczy. Francesca skończyła grać i oderwała wzrok od przybysza.
-Przepraszam, nie chciałem ci przeszkodzić.-powiedział Braco czerwieniąc się aż po koniuszki uszu.
-Nie masz za co przepraszać. Nic się nie stało.-powiedziała po czym wyminęła kolegę aby odłożyć gitarę tam skąd ją wzięła.-Co ty tu robisz?
-Muszę poćwiczyć, a że u mnie w domu nie ma na to warunków to postanowiłem przyjść tutaj.-powiedział zagryzając wargę. -Też lubię tą piosenkę.
-Całkiem fajna jest.-stwierdziła Francesca wzruszając ramionami.-Już wychodzę  i zostawiam ci całą salę tylko dla ciebie.-uśmiechnęła się do Rosjanina i podążyła w stronę drzwi.
-Fran!-krzyknął Braco ,a ta z prędkością światła odwróciła się do przyjaciela.-Mo…możesz zostać.-powiedział lekko zdenerwowany.-Pomogłabyś mi w razie czegoś.-blondyn podrapał się po głowie i
odwrócił wzrok na podłogę.
-Jeśli nie będzie przeszkadzała Ci moja obecność to z chęcią posłucham ciebie.-powiedziała z uśmiechem  na twarzy i usiadła na krześle.-Zaczynaj, a ja zaraz ciebie ocenię.-zapowiedziała gdy już wygodnie się rozsiadła. Rosjanin podniósł na nią wzrok i po chwili z jego ust wydobyły się pierwsze słowa piosenki. Francesca była oczarowana. Co prawda słyszała wcześniej jak Braco śpiewał ale ta piosenka idealnie nadawała się do jego delikatnego głosu. Gdy chłopak skończył Francesca z zapałem zaczęła klaskać. Wstała z krzesła i pod wpływem impulsu pocałowała zdziwionego blondyna w policzek.-Jesteś genialny.-powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Mój głos niestety nie równa się twojemu. Ale dziękuję ci za opinie. Dobrze by było aby jeszcze Angie wyraziła takie zdanie.
-O to nie musisz się martwić. Wybierzesz się ze mną na koktajl?-zapytała się i nie czekając na odpowiedź chłopaka pociągnęła go w stronę wyjścia. Po 5 minut siedzieli już w Resto i czekali, aż brat Francesci przyniesie im zamówione koktajle.
-Uważam, że powinniśmy powtórzyć imprezę u Naty. Była świetna. A ty co o tym sądzisz?-zapytał się Braco próbując jakoś zagadać do włoszki.
-Jak najbardziej jestem na tak. Z tego co mi wiadomo masz za miesiąc urodziny.-powiedziała unosząc jedną brew do góry.
-Fakt. Ale i tak nie urządzę żadnej imprezy. Mój dom się do tego nie nadaje.-wzruszył ramionami.
-Udostępnimy ci RestoBar.-Fran klasnęła w ręce i o mało nie poskoczyła.-Luca na pewno się zgodzi.-powiedziała.
-Na co się zgodzę?-zapytał się Luca pojawiając się przy ich stoliku.
-Braco ma niedługo urodziny i pomyślałam, że może je zrobić tutaj.
-A niech ktoś coś tu zniszczy to ubiję.-powiedział Luca grożąc palcem.
- нет проблем.-powiedział Braco unosząc kąciki ust do góry. Natomiast Luca tylko wzruszył ramionami i odszedł.
-Urządzimy mega imprezę. Zobaczysz będzie jeszcze lepsza niż ta Natalii.-powiedziała Fran prawie piszcząc z radości.
-Fran opanuj się trochę.-powiedział śmiejąc się z przyjaciółki.
-Stoły wszystkie przesuniemy pod ścianę, żeby było miejsce do tańczenia.-powiedziała rozglądając się po lokalu.
-Kochana.-powiedział łapiąc ją za jej delikatną dłoń.-Mamy jeszcze miesiąc.-powiedział spokojnym głosem. Włoszka spojrzała się na niego i nie wiedziała co powiedzieć bowiem jej skóra właśnie doświadczyła przyjemnego dotyku. Przeszły ja dreszcze, a na jej skórze pojawiła się tzw. gęsia skórka.

-Cześć.-krzyknęła Natalia,która razem z Maxim pojawiła się obok ich stolika. Braco gdy usłyszał głos hiszpanki jak najszybciej zabrał swoją dłoń i zaczerwienił się na twarzy.- Ojej nie chcieliśmy przeszkadzać. To wy sobie pogadajcie,a my przyjdziemy później.-powiedziała i zaczęła się wycofywać.-Chodź Maxi.-ponagliła chłopaka i po chwili znaleźli się przed barem.- Udało się. Udało się.-krzyknęła Natalia i przytuliła się do Maxiego.- Będą razem zobaczysz. Ja już o to zadbam.-powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.

***KONIEC***
Powróciłam z nowym rozdziałem ;) Mam nadzieję,że się spodoba :) Temat na maturę wybrany, deklaracja napisana więc chociaż to mam z głowy :D Trochę weny do mnie powróciło. Problemy osobiste niestety nadal są więc rozdziały będą pojawiać się bardzo bardzo bardzo rzadko,bo nie chcę ich pozabijać :D
Ten zacny rozdział jest dedykowany Sarrze-Carmen-Keci(jak kto woli) gdyż wiem,że na moim blogu chce Bracescę ;]
Piosenka,której użyłam do dzisiejszego rozdziału to Tiziano Ferro-El Regalo Mas Grande
Zastanawiałam się jak rozpocząć wątek z Fran i Braco,a że ostatnio słucham sobie na open.fm latino to 
akurat leciała  ta piosenka i jakoś natchnęła mnie do tego fragmentu :D



wtorek, 17 września 2013

Informacja

Jak sami zauważyliście rozdziały pojawiają się rzadko,a jak już są to beznadziejne, że nie da się ich czytać. Przykro mi ale przez kolejny najbliższy tydzień znowu nie ukaże się rozdział :(

Mam kilka powodów:

1. Aktualnie zajmuję się ogarnianiem tematów na maturę ustną z j. polskiego. Jest to straszne,bo tematów jest od cholery, a każdy muszę przeanalizować. Mam kilka typów ale muszę się konkretnie zastanowić.
2. Brak weny. Zarówno na tym jak i na drugim blogu nie mam pomysłów na kolejne rozdziały. A nie chcę żeby rozdziały pisane były na siłę.
3. Brak czasu. Od kilku dni nadrabiam czytanie waszych rozdziałów. Jak przeczytam wasze rozdziały to okazuje się,że brakuje mi czasu na napisanie rozdziału(wiecie 5 ludzi w domu,a każdy chce do komputera).
4. Problemy osobiste przez które tracę humor. Pewnie jakbym teraz napisała rozdział to pokłóciłabym każdego z każdym albo nawet kogoś zabiła,a tego nie chcę.
To chyba wszystkie powody. Mam nadzieję,że mnie zrozumiecie i nie opuścicie ;]
Mam nadzieję,że powrócę niedługo.

Pozdrawiam was z mojej deszczowej mieściny ;) 




czwartek, 12 września 2013

Rozdział XXXVI " Ty ją nadal kochasz..."

"Nie przep­raszaj za prawdę na­wet tę bo­lesną, 
przep­raszaj za kłamstwo. "


Ludmiła

-Ludmiła!-krzyknął do mnie mój chłopak,a ja odwróciłam się do niego z uśmiechem. Gdy zobaczyłam jego wyraz twarzy mój uśmiech zbladł. Na swej buźce miał wymalowaną złość. Zaczęłam obawiać się najgorszego.- Jak mogłaś?
-O co ci chodzi?-zapytałam zdziwiona.
-Nie udawaj głupiej! Myślałaś,że to się nie wyda?-Tomas zaczął krzyczeć jeszcze głośniej,a ja zrozumiałam o czym mógł mówić. Głośno przełknęłam ślinę i wbiłam wzrok w ziemię.
-Ale...-rozpoczęłam ale Tomas mi przerwał.
-Nie ma żadnego ale!- brunet zrobił się czerwony na twarzy ze złości.-Prawie zniszczyłaś życie swojej przyjaciółce.
-Życie? Nie przesadzaj.-prychnęłam i odważyłam się na niego spojrzeć. Wyglądał jakby chciał kogoś zabić i tą osobą najwidoczniej byłam ja.
-Ale zniszczyłabyś związek Leona i Violetty,a oni nie mogą bez siebie żyć. Dlaczego to zrobiłaś?
-Miałam dość panny idealnej!Wszystko jej się udaje, zawsze  musi wygrywać. Wszyscy od  tak ją polubili, połowa chłopaków sie w niej zakochała.-wybuchnęłam i zaczęłam mu wszystko wygarniać.- Odebrała mi przyjaciół, kiedyś miałam Leona, miałam Naty, miałam Andreasa, miałam wszystkich ale przyszła taka niewinna Violetta i wszystko zepsuła! Zepsuła naszą paczkę! Do tego wszystkiego...
-Przestań...-przerwał mi Tomas.-Nie mów tak o mojej przyjaciółce.
-No tak oczywiście znowu ja jestem tą złą,a Violetta jest niewinna.-powiedziałam wściekła jak osa.-Ty jej nie bronisz dlatego,że jest twoją przyjaciółką ty jej bronisz dlatego,że nadal jesteś w niej zakochany.-ostatnie słowa prawie wyszeptałam. Spojrzałam głęboko w jego oczy i wiedziałam,że trafiłam w sedno sprawy.-Chciałeś przy mnie zapomnieć o niej ale jak nadarzyła się okazja do kłótni ze mną to z chęcią ją wykorzystałeś. Przejrzałam Cię.
-To nie tak Ludmiła.-powiedział z rezygnacją w głosie Tomas.
-Nie pogrążaj się.-powiedziałam i oderwałam od niego głos.- Znowu ta panienka mnie wygryzła.-z moich oczy popłynęły łzy.- Wygrała...Kolejny raz.-powiedziałam i bez żadnego pożegnania odeszłam od niego. Miałam dość. Mozolnym krokiem udałam się w miejsce o którym wiedziałam tylko ja.

Tomas

Po słowach Ludmiły nie mogłem się ruszyć, stałem jak wmurowany w ziemię. Przede mną nie wiadomo skąd pojawiła się Violetta.
-Violu...-rozpocząłem ale ona mi przerwała.
-Nic nie mów Tomas.-powiedziała słabo.-Wszystko słyszałam. Ludmiła mnie nienawidzi... Ale ja przecież nie robiłam tego celowo. Nigdy nie chciałam z nią rywalizować, nie chciałam zabierać jej Leona to nie moja wina,że go kocham.-Violetta rozpłakała się i przytuliła się do mnie.
-Nie płacz. Ludmiła już taka jest.-szepnąłem i zacząłem delikatnie głaskać ja po jej miękkich włosach.- Musisz na nią uważać.-powiedziałem i przytuliłem ją mocniej do siebie wdychając zapach jej perfum.

Diego

-Po co dzwonisz?-usłyszałem w słuchawce jakże miły głos Lary.
-Może najpierw cześć albo witam cię mój Diegusiu?-powiedziałem bez żadnej ironii w głosie.
-Cześć idioto czego ode mnie chcesz?-zapytała się cukierkowatym głosem.
-Chciałem ci tylko powiedzieć,że jestem genialny.-powiedziałem dumnie.
-A co takiego geniuszu zrobiłeś?-usłyszałem westchnięcie w słuchawce.
-Zniszczyłem związek Violetty i Leona.-krzyknąłem jej wesoło do słuchawki.
-Nie wydaje mi się,żebyś zniszczył ich związek.
-Dlaczego we mnie nie wierzysz kochanieńka?
- Bo widziałam ich przed chwila razem i nie wyglądali na pokłóconych.-zaśmiała się do słuchawki. -Mówiłam,że lepiej będzie jak odpuścisz sobie. Na razie głupku.-powiedziała śmiejąc się po czym rozłączyła się,a zakląłem pod nosem.
-Jak to nagranie mogło nie przekonać tego głupiego Leona?-zapytałem samego siebie.

***KONIEC***
Taa wiem... Szału nie ma z tym rozdziałem ale jakoś tak wena mnie opuściła... Postaram się aby następny był dłuższy i bardziej interesujący. Tam w ogóle to już dobiegam do końca tego opowiadania. Nie wiem czy będę robiła tego drugą część. To będzie zależało od was i od tego czy będę miała jakiś pomysł na rozdziały, bo na razie leżę i kwiczę...
Zapraszam was na mojego drugiego bloga.  Tamten jest chyba ciekawszy od tego :P

środa, 4 września 2013

Rozdział XXXV"Nie wszyscy ludzie się zmieniają"

"Ludzie nie zmieniają się całkowicie. 
Zawsze zostaje w nich coś z przeszłości."


-Nie Violu. Nigdzie nie wyjeżdżamy.-powiedział German i zaczął stukać palcami o biurko.-Idź do swojego pokoju.
-Dlaczego mam zerwać z Leonem?-zapytała ze zdziwieniem w głosie szatynka.
-Idź do swojego pokoju.-German podniósł głos i ręką wskazał na drzwi.
-Tato...-zaczęła,ale gdy ujrzała minę ojca zrezygnowana podążyła do swojego pokoju. Gdy znalazła się w swoim pokoju usiadła na łóżko i spojrzała na zdjęcie stojące na biurku."Dlaczego tata uczepił się Leona?"zastanawiała się. Podeszła bliżej by wziąć do ręki ramkę ale nim to uczyniła jej uwagę przyciągnęła koperta z jej imieniem.
-Co to jest?-zapytała samą siebie i jak najszybciej ją rozerwała.-To pismo Diega.
Droga Violu!
Leon Cię oszukuje...Widziałem jak flirtuje z jakąś blondwłosą dziewczyną. Chciałem zareagować ale trochę bałem się,że go spłoszę, więc postanowiłem to nagrać jak mizdrzy się z nią. Niestety pewna niewiasta wyrzuciła mojego pendriva do stawu. Dlatego napisałem do Ciebie ten list. Masz prawo mi nie wierzyć ale tym razem mówię prawdę. Zależy mi na twoim szczęściu. pamiętaj jeśli potrzebujesz wsparcia to dzwoń ( mam nadzieję,że jeszcze masz mój numer tel.).
Diego
-Dlatego chciałem żebyś już się z nim więcej nie kontaktowała.-Violetta usłyszała za sobą głos swojego ojca.
-Przeczytałeś mój list?-powiedziała szatynka odwracając się do swojego ojca.
-No tak.-powiedział i podrapał się po głowie.
-Wyjdź.-krzyknęła Violetta.
-Violetto trochę kultury.-powiedział German groźnie spoglądając na córkę.
-Jak możesz czytać cudze listy!-zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej.-Ja tobie nie grzebię w papierach.
-Violetto uspokój się.-powiedział z dziwnym spokojem w głosie German.
-Jak mam się uspokoić skoro nie mam za grosz prywatności.-krzyczała mocno wkurzona Violetta. Do pokoju dziewczyny wpadły Angie i Jade.
-Co tu się dzieje, dlaczego krzyczysz.?-zwróciła się do siostrzenicy Angie.
-Mój ojciec nie szanuje mojej prywatności.-powiedziała gdy się trochę uspokoiła.
-Podglądałeś ja? German jak możesz to jest twoja córka.-powiedziała Jade spoglądając wściekle na Germana,który zrobił się czerwony na twarzy.
-Nie podglądał mnie ale przeczytał list zaadresowany do mnie.-powiedziała Violetta starając się nie wybuchnąć śmiechem.
-Uff... Już myślałam,że zakochałam się w pedofilu.-powiedziała cicho Jade i zaczęła wachlować się ręką.- Jak mogłeś czytać cudzą korespondencję?-zapytała się gdy dotarły do niej słowa szatynki.
-Normalnie.-wzruszył ramionami German.
-Ty naprawdę nie widzisz w tym nic złego? To może mam Ci dać jeszcze pamiętnik do przeczytania?!-Violetta na nowo wybuchła.
-Jesteś moją córką mam prawo...-zaczął German ale Violetta mu przerwała.
-Jestem twoją córką ale ty nie masz prawa czytać moich listów. Zrozum to wreszcie,że jestem dorosła i mam prawo do prywatności.A teraz proszę Cię wyjdźcie z mojego pokoju. Chcę pobyć sama.-powiedziała Violetta siadając przy biurku i odwracając się do przybyszów plecami. Oni jak posłuszne pieski wyszli z pokoju. Violetta jeszcze raz przeczytała list od Diega." Czy Leon naprawdę ma na boku jakąś blondynę" zastanawiała się.
-To pewnie o tym nagraniu mówiła Lara.-powiedziała Violetta patrząc się tępo na kartkę.- Ale czy to coś zmienia? Skoro ten filmik istniał to w takim razie on naprawdę się z nią spotyka.-Viola odłożyła kartkę i poszła położyć się na łóżko. Musiała się z tym przespać.

Następnego dnia przed studiem

Violetta mało spała, ponieważ cały czas zastanawiała się czy Leon jest winny czy nie. Co tylko przymknęła oczy widziała Leona śmiejącego się z jej łatwowierności. 
-Fran możesz poświęcić mi minutę?-zapytała się włoszki.
-Jasne.-powiedziała i przysiadły na pobliskiej ławce.- Co się stało?
-Przeczytaj i powiedz co o tym myślisz.-szatynka podała czarnowłosej list. Ta czytała go z niedowierzaniem na twarzy.
-Ta blondynka to Ines i to ona go podrywała,a nie on ją. Widziałam to na własne oczy w Resto.-powiedziała oddając Violi list.
-Ale może on ma jakąś inną blondinę?
-Violu nie doszukuj się problemu tam gdzie go nie ma. Leon Cię kocha i zawsze będzie Cię kochać. Lepiej uważaj na Diega i Ines.-powiedziała Francesca i przytuliła przyjaciółkę.
Kilka godzin później 
Violetta siedziała z Ludmiłą w RestoBarze i opowiadała jej o liście od Diega i domniemanej zdradzie Leona.
-Nie wiem co mam o tym myśleć.-powiedziała szatynka bawiąc się serwetką.
-A ten Diego to jaki jest?-zapytała blondynka
-Diego to dupek,który myśli,że głupimi słówkami zdobędzie każdą. Nie chodziłam z nim ale on sobie ubzdurał,że się w nim zakochałam. To jakiś psychopata. Nie wiem jak on miał czelność napisać do mnie ten list i gadać takie głupoty na Leona. Jest rozpuszczonym egoistą. Do tego jest podły i brakuje mu godności.- powiedziała mocno ściskając serwetkę ale po chwili się opanowała i ją puściła.-Nie to co Leoś. On to jest wrażliwy,wyrozumiały,pomocny,kochany ma wszystkie dobre cechy.-powiedziała rozmarzona.- Ej przestań bawić się tym telefonem.
-Przepraszam czekam na ważny telefon.-powiedziała zmieszana blondynka.

Kilka dni później studio21

-Ja tak nie mówiłam.-krzyczała zrozpaczona Violetta.
-Jak nie mówiłaś skoro jest wszystko nagrane!?-zapytał zezłoszczony Leon.
-Spokojnie. Krzycząc niczego nie załatwicie.-powiedział Tomas i starał się uspokoić przyjaciół.
-Leon musisz mi uwierzyć. To wszystko mówiłam o Diego nie o tobie.Rozmawiałam wtedy z Ludmiłą...-powiedziała starając się opanować napływające łzy.
-Wiedziałem,że Ludmiła się nie zmieniła.-powiedział Maxi kiwając głową.
-Ale...Że jak...Że niby Ludmiła...Ludmiła z Diego to zaplanowała...Nie to niemożliwe...-powiedział Tomas kiwając bezradnie głową.
-Ufałam jej...Myślałam,że naprawdę się zmieniła.-odparła szatynka i opadła na pobliską ławkę.-Okłamała mnie...Nas wszystkich okłamała...
-Nie mamy dowodów.-powiedział Tomas przełykając głośno ślinę.
-Ale ja mówię prawdę. Parę dni temu rozmawiałam z Ludmiłą. Pytała się mnie o Diega powiedziałam to wszystko co podobno powiedziałam o Leonie.-powiedziała spoglądając bezradnie na Tomasa.
-Wierzę ci.-powiedział Leon i przytulił swoją zrozpaczoną dziewczynę.
-Musimy dowiedzieć się prawdy.-powiedziała dotychczas nie odzywająca się Natalia.-Jak najszybciej.
***KONIEC***
Jakoś nie mam weny. Wczoraj napisałam do połowy,a dzisiaj dokończyłam. Taki jakiś o niczym mi wyszedł no ale trudno...Nie umiem wam powiedzieć kiedy kolejny,bo z ledwością napisałam ten. Może w niedzielę coś napisze aczkolwiek nie obiecuję.
Zrobię sobie reklamę i zaprosze was na drugiego bloga :D
Dopiero dwa dni szkoły,a ja już mam dość...Nauczyciele na każdej lekcji przypominają nam,że czeka nas matura i egzamin zawodowy jakbyśmy nie wiedzieli... Ale jeszcze dwa dni i weekend ;d