"Bo Twoja miłość jest dla mnie najważniejsza
I nie obchodzi mnie co mówią ludzie"
-Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego Ludmiła to
zrobiła.-pokręciła głową Naty.
-Bo jest egoistyczną, wredną su…dziewczyną.-powiedział Maxi
patrząc na idealny profil swojej dziewczyny.
-Myślałam, że jednak się zmieniła.-powiedziała, a po jej
twarzy przebiegł grymas.
-Tacy ludzie zmieniają tylko maski. Przecież najpierw
owinęła ciebie wokół palca, później Violettę. W międzyczasie byli jeszcze Leon
i Tomas. Wiedziałem, że nie można jej ufać.-powiedział nie odrywając wzroku od
swojej dziewczyny.-Zastanawia mnie dlaczego wybrała akurat związek Leona i
Violi.-westchnął.-Zresztą mniejsza o to i tak nie udało się ich zniszczyć.
-Ludmiła jest po prostu zazdrosna, że Viola ma wszystko włącznie
z przyjaciółmi.-powiedziała i mrużąc oczy
spojrzała na chłopaka.-Ale ty nie zakochałeś
się w Violi jak każdy chłopak?
-Jedyna dziewczyna, którą kocham siedzi koło mnie.-uśmiechnął
się do czarnowłosej i przybliżył się do niej aby ją pocałować. Ta natomiast
zrobiła mu psikusa i nastawiła policzek.-Ej.-powiedział naburmuszony i odwrócił
się od Natalii.- Mam na ciebie focha.-powiedział, a Naty zaczęła się śmiać.-Czy
coś cię śmieszy kochanie?-zapytał starając się aby jego głos był poważny.
Natalia położyła rękę na jego ramieniu i szepnęła mu do ucha dwa proste słowa.
Tymczasem gdzieś w Buenos Aires
Czarnowłosy chłopak przechadzał się po ulicach miasta. Był zły,
ponieważ znowu nie wyszło mu w zdobyciu swojej ukochanej. Zastanawiał się co ma
jeszcze uczynić, żeby wreszcie była jego. Jednakże nic nie przychodziło mu do
głowy, najwidoczniej wyczerpał wszystkie pomysły. Z zamyśleń wyrwał go pewien głos.
-Stój cwaniaczku.-usłyszał za swoimi plecami i po chwili się
odwrócił.
-Czego ode mnie chcesz?-zapytał wkładając ręce do
kieszeni.-Znamy się?
-Nie udawaj głupiego.-powiedział Leon i zaczął podchodzić
bliżej Diega.- Dobrze wiesz kim jestem.
-Masz do mnie jakąś sprawę? Trochę się śpieszę.-powiedział
Diego ze spokojem w głosie.
-Zostaw w spokoju Violettę. Nie rozumiesz, że ona cię nie
kocha. Jest szczęśliwa ze mną i żadne twoje listy lub nagrania tego nie zmienią.
Najlepiej będzie jak wrócisz do Madrytu.-powiedział Leon po czym wyminął Diega.
–Aha i nie mieszaj więcej moich przyjaciół w swoje zagrywki.
Studio21
Mimo, że zajęcia w studiu się skończyły to kilkoro uczniów
nadal przechadzało się korytarzami tego budynku. W Sali w której lekcje
prowadził Beto siedziała czarnowłosa dziewczyna. Grała na gitarze i śpiewała piosenkę,
którą od kilku dni grano w rozgłośniach radiowych. Po chwili do jej
fantastycznego głosu dołączył się inny. Włoszka otworzyła oczy i odwróciła się
aby zobaczyć do kogo należy ten wspaniały głos.
Quiero donar tu sonrisa a la luna así que
De noche, quien la mire, pueda pensar en ti
Porque tu amor para mi es importante
Y no me importa lo que diga la gente
Porque
Aun con celos se que me protegías y se
Que aun cansada tu sonrisa no se marcharía
Mañana saldré de viaje y me llevare tu presencia
Para que
Sea nunca ida y siempre vuelta
Zaśpiewali spoglądając sobie w oczy. Francesca skończyła
grać i oderwała wzrok od przybysza.
-Przepraszam, nie chciałem ci przeszkodzić.-powiedział Braco
czerwieniąc się aż po koniuszki uszu.
-Nie masz za co przepraszać. Nic się nie stało.-powiedziała
po czym wyminęła kolegę aby odłożyć gitarę tam skąd ją wzięła.-Co ty tu robisz?
-Muszę poćwiczyć, a że u mnie w domu nie ma na to warunków
to postanowiłem przyjść tutaj.-powiedział zagryzając wargę. -Też lubię tą
piosenkę.
-Całkiem fajna jest.-stwierdziła Francesca wzruszając
ramionami.-Już wychodzę i zostawiam ci
całą salę tylko dla ciebie.-uśmiechnęła się do Rosjanina i podążyła w stronę
drzwi.
-Fran!-krzyknął Braco ,a ta z prędkością światła odwróciła
się do przyjaciela.-Mo…możesz zostać.-powiedział lekko zdenerwowany.-Pomogłabyś
mi w razie czegoś.-blondyn podrapał się po głowie i
odwrócił wzrok na podłogę.
-Jeśli nie będzie przeszkadzała Ci moja obecność to z chęcią
posłucham ciebie.-powiedziała z uśmiechem
na twarzy i usiadła na krześle.-Zaczynaj, a ja zaraz ciebie
ocenię.-zapowiedziała gdy już wygodnie się rozsiadła. Rosjanin podniósł na nią
wzrok i po chwili z jego ust wydobyły się pierwsze słowa piosenki. Francesca
była oczarowana. Co prawda słyszała wcześniej jak Braco śpiewał ale ta piosenka
idealnie nadawała się do jego delikatnego głosu. Gdy chłopak skończył Francesca
z zapałem zaczęła klaskać. Wstała z krzesła i pod wpływem impulsu pocałowała
zdziwionego blondyna w policzek.-Jesteś genialny.-powiedziała z szerokim
uśmiechem na twarzy.
-Mój głos niestety nie równa się twojemu. Ale dziękuję ci za
opinie. Dobrze by było aby jeszcze Angie wyraziła takie zdanie.
-O to nie musisz się martwić. Wybierzesz się ze mną na
koktajl?-zapytała się i nie czekając na odpowiedź chłopaka pociągnęła go w
stronę wyjścia. Po 5 minut siedzieli już w Resto i czekali, aż brat Francesci
przyniesie im zamówione koktajle.
-Uważam, że powinniśmy powtórzyć imprezę u Naty. Była
świetna. A ty co o tym sądzisz?-zapytał się Braco próbując jakoś zagadać do
włoszki.
-Jak najbardziej jestem na tak. Z tego co mi wiadomo masz za
miesiąc urodziny.-powiedziała unosząc jedną brew do góry.
-Fakt. Ale i tak nie urządzę żadnej imprezy. Mój dom się do
tego nie nadaje.-wzruszył ramionami.
-Udostępnimy ci RestoBar.-Fran klasnęła w ręce i o mało nie
poskoczyła.-Luca na pewno się zgodzi.-powiedziała.
-Na co się zgodzę?-zapytał się Luca pojawiając się przy ich
stoliku.
-Braco ma niedługo urodziny i pomyślałam, że może je zrobić
tutaj.
-A niech ktoś coś tu zniszczy to ubiję.-powiedział Luca
grożąc palcem.
- нет проблем.-powiedział Braco unosząc kąciki ust do góry.
Natomiast Luca tylko wzruszył ramionami i odszedł.
-Urządzimy mega imprezę. Zobaczysz będzie jeszcze lepsza niż
ta Natalii.-powiedziała Fran prawie piszcząc z radości.
-Stoły wszystkie przesuniemy pod ścianę, żeby było miejsce
do tańczenia.-powiedziała rozglądając się po lokalu.
-Kochana.-powiedział łapiąc ją za jej delikatną dłoń.-Mamy
jeszcze miesiąc.-powiedział spokojnym głosem. Włoszka spojrzała się na niego i
nie wiedziała co powiedzieć bowiem jej skóra właśnie doświadczyła przyjemnego dotyku.
Przeszły ja dreszcze, a na jej skórze pojawiła się tzw. gęsia skórka.
-Cześć.-krzyknęła Natalia,która razem z Maxim pojawiła się
obok ich stolika. Braco gdy usłyszał głos hiszpanki jak najszybciej zabrał swoją
dłoń i zaczerwienił się na twarzy.- Ojej nie chcieliśmy przeszkadzać. To wy
sobie pogadajcie,a my przyjdziemy później.-powiedziała i zaczęła się
wycofywać.-Chodź Maxi.-ponagliła chłopaka i po chwili znaleźli się przed
barem.- Udało się. Udało się.-krzyknęła Natalia i przytuliła się do Maxiego.-
Będą razem zobaczysz. Ja już o to zadbam.-powiedziała z szerokim uśmiechem na
twarzy.
***KONIEC***
Powróciłam z nowym rozdziałem ;) Mam nadzieję,że się spodoba :) Temat na maturę wybrany, deklaracja napisana więc chociaż to mam z głowy :D Trochę weny do mnie powróciło. Problemy osobiste niestety nadal są więc rozdziały będą pojawiać się bardzo bardzo bardzo rzadko,bo nie chcę ich pozabijać :D
Ten zacny rozdział jest dedykowany Sarrze-Carmen-Keci(jak kto woli) gdyż wiem,że na moim blogu chce Bracescę ;]
Piosenka,której użyłam do dzisiejszego rozdziału to Tiziano Ferro-El Regalo Mas Grande
Zastanawiałam się jak rozpocząć wątek z Fran i Braco,a że ostatnio słucham sobie na open.fm latino to
akurat leciała ta piosenka i jakoś natchnęła mnie do tego fragmentu :D
akurat leciała ta piosenka i jakoś natchnęła mnie do tego fragmentu :D