Ostatni dzień w roku. Niektóre osoby wyczekiwały na
zakończenie się obecnego roku z nadzieją, że nowy przyniesie im więcej
szczęścia. Tą osobą była między innymi blondwłosa gwiazda dla której ten rok
nie należał do najlepszych. Od paru tygodni mieszka ze swoją babcią w Urugwaju
i strasznie się nudzi. Chciałaby wrócić do Buenos Aires ale jest świadoma, że
nie ma do czego i do kogo. Jej jedyna miłość dzięki której starała się zmienić
po prostu ją zdradziła, a rodzice którzy niby strasznie ją kochali nie
zapewnili jej rodzinnego domu. Blondynka siedziała właśnie na parapecie w nowym
pokoju i spoglądała na ponury krajobraz za oknem.
-Kochanie.-do pokoju weszła starsza kobieta i wyrwała
blondynkę z rozmyślań- Nie chcesz spędzić sylwestra w gronie
przyjaciół?-zapytała się i usiadła na pobliską kanapę.
-Babciu.-rozpoczęła i powoli zeszła z parapetu.-Ja wiem, że
w Buenos Aires nie chcą spędzić ze mną sylwestra.-powiedziała i przybliżyła się
do ukochanej staruszki.
-Jesteś stuprocentowo pewna?-zapyta się Rozalia tajemniczo
się uśmiechając. Blondynka spuściła głowę i nic nie odpowiedziała. Było jej
wstyd przed babcią, że jej ukochana wnuczka okazała się jędzą.
-Myślisz, że lecielibyśmy tutaj gdyby nam nie zależało na
tobie?-Ludmiła usłyszała damski głos i z impetem podniosła głowę.
-Ej kochana zamknij te usta, bo ci mucha wleci.-tym razem
blondynka usłyszała męski głos.
-Ale co wy tu…robicie?-zapytała zdziwiona.
-Jak to co? Przyjechaliśmy po ciebie. Zabieraj jakieś wystrzałowe
ciuchy i lecimy do Buenos Aires.-odezwała się czarnowłosa dziewczyna szeroko
uśmiechając się do dziewczyny.
-Hm…Co my tu mamy.-szatyn otworzył szafę w której roiło się
od sukienek i starał wybrać coś blondynce na dzisiejszy wieczór. Po chwili do
niego dołączyła brunetka i razem zaczęli komentować ubrania dziewczyny.
-Nie stój tak tylko im pomóż.-powiedziała staruszka i
puściła oko do swej ukochanej wnuczki. Blondynka szeroko uśmiechnęła się i
podeszła do dwójki przyjaciół.
„Diego jeśli nie masz żadnych planów na sylwestra to zawitaj
do Studio21. Zobaczysz świetnie się będziemy bawić. Violka”
-Co tam dostałeś?-zapytała szatynka uważnie spoglądając na
swojego chłopaka. Brunet już chciał skłamać, że dostał smsa od swojej sieci komórkowej
ale w piorę ugryzł się w język.
-Violetta zaprasza nas na sylwestra.
-Aaa, coś Leon o nim wspominał i mówił, że jak mamy ochotę
to możemy wpaść.-powiedziała obojętnie, kontynuując czytanie gazety.
-To może…-Diego zastanawiał się jak ma przekonać szatynkę,
żeby poszli na tego sylwestra. Nie zbyt podobały mu się plany, które ma Lara
czyli siedzenie w domu i oglądanie telewizji. Chciałby zaszaleć chociaż w
ostatni dzień roku.
-Chcesz iść?-zapytała nie spoglądając na chłopaka.
-Znaczy się…No tak w sumie…No przeszedłbym się.
-Dlatego, że Violetta cię zaprasza?-Lara lubiła się droczyć
z brunet.
-Nie dlatego, że chcę zobaczyć cię w sukience.-powiedział
szeroko się uśmiechając.-Wolałbym spędzić ten dzień jakoś inaczej niż w domu.
-W takim razie chodź ze mną na zakupy, bo w domu nie mam
żadnej sukienki-powiedziała, a Diego czym prędzej zaczął ubierać buty.
Violetta bardzo cieszyła się na dzisiejszą imprezę. Mimo, że
do jej rozpoczęcia zostało 10 godzin to dziewczyna już się szykowała. Chciała
wyglądać jak najlepiej, żeby Leon zobaczył co stracił i żeby pokazać mu, że
umie bez niego żyć. Nuciła sobie właśnie pod nosem „En mi Mundo” i po raz
kolejny oglądała sukienkę, którą wybrała na dzisiejszą okazję. Jej czynność przerwało
wejście jej ojca.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytał zdziwiony.
-Tak, a co myślałeś, że ten dzień spędzę z tobą i z twoją
narzeczoną.-powiedziała z obojętnością w głosie.
-Nie ale wypadałoby się mnie najpierw zapytać.-powiedział
zdenerwowany German. Irytowało go zachowanie jego córki, która ostatnio rzadko
z nim rozmawiała i o czymkolwiek informowała.
-A po co? I tak pewnie byś mi nie pozwolił.-powiedziała nie
spoglądając nawet na ojca
-Dlaczego mi to robisz?-zapytał się Violetty, która tylko
spojrzała na niego z pogardą.-Powiedz mi co ja ci zrobiłem?
-Głupie pytania zadajesz.-powiedziała i usiadła przy swojej
toaletce.-Na nic mi nie pozwalasz, ciągle masz do mnie jakieś pretensje,
ukrywasz przede mną różne informacje.-zaczęła wyliczać.
-Jeśli cokolwiek robię przeciw tobie to po prostu staram się
cię chronić. Nie przerywaj mi.-powiedział gdy zauważył, ze Violetta chce coś
powiedzieć.-Wiem, że większość spraw robię nieudolnie ale naprawdę staram się
być dobrym ojcem. Może nie powinienem tak długo ukrywać prawdy odnośnie Angie
ale nawet nie wyobrażasz sobie ile razy chciałem ci powiedzieć. Zresztą nie
ważne. Szykuj się, idź i baw się doskonale.-powiedział i wyszedł z pokoju.
Wybiła wyczekiwana przez chyba wszystkich godzina 20.
Większość była już w studio21 i rozpoczynała się bawić. Brakowało tylko Leona i
Natalii.
-Widzicie dziewczyny. Leon nie przyszedł.bo bał się
konfrontacji ze mną.- powiedziała dumna z siebie Violetta. Dziewczyny spojrzał
tylko na się i przewróciły oczami.
-Leon przyjdzie, nie bój się.-wtrącił się Maxi, który
wiedział gdzie podziewa się szatyn.
-Nie wydaje mi się. A tak w ogóle to gdzie podziałeś
Natalię?
-Za niedługo przybędzie.-powiedział i upił trochę ponczu.
-Rozumiem, chce zrobić wielkie wejście.-powiedziała z
dziwnym uśmiechem.
-Nie, po prostu jej coś wypadło.-powiedział zdezorientowany
Maxi i odszedł od dziewczyn.
-O Diego przyszedł.-powiedziała uradowana Violetta i czym
prędzej podbiegła do chłopaka.-Wiedziałam, ze przyjdziesz.
-Wiesz nie można było odmówić takiej cudownej
dziewczynie.-powiedział Diego, a Violetta była przekonana, że to o niej ale po
chwili ogarnęła, że obok Diega stoi Lara i to o niej brunet mówił.
-Jesteś z Larą?-zapytała zdziwiona.
-Owszem. Przepraszam chce się przywitać z innymi.-powiedział
i odeszli zostawiając zdziwioną Violettę.
Parę minut później do studio przyszli Leon, Natalia i
Ludmiła. Większość zdziwiła się jak zobaczyła Ludmiłę. Violetta o mało nie
wypluła soku, który akurat piła. Niedługo po ich przyjściu impreza nabrała
tempa. Muzyka grała bardzo głośno, wszyscy tańczyli, rozmawiali, jedli lub
pili. Violetta starała się zwrócić uwagę Leona, Tomasa albo Diega ale oni byli
zajęci i nawet nie zauważali szatynki. Tomas starał się znów o serce Ludmiły.
Diego tańczył cały czas z Larą, a Leon wykonywał jakiś dziwny taniec z
Andreasem. Na parkiecie nie zabrakło zakochanych par. Byli nawet Angie z Pablo,
którzy bawili się jak nastolatkowie. Świetnie czuli się w swoim towarzystwie.
Każdy bawił się wyśmienicie, oprócz Violi, która stała wkurzona i nie miała się
z kim bawić. Zbliżała się północ, więc każdy wybiegł na dwór z szampanem w
ręku. Zaczęło się wielkie odliczanie.
-10, 9, 8,7 ,6, 5, 4, 3, 2, 1, 0!! Szczęśliwego Nowego
Roku!!- krzyknęli wszyscy i zaczęli składać życzenia każdemu z osobna.
-Fran, ja…ja cię lubię nawet bardzo…czy…czy zostałabyś moją
dziewczyną?-zapytał nieśmiało Braco. Włoszka nic nie powiedziała tylko mocno
wtuliła się w chłopaka.
-Ludmi… Może wraz z Nowym Rokiem…spróbujemy od nowa?
–powiedział Tomas, a Ludmiła zamknęła mu usta pocałunkiem.
Po paru minutach każdy stał i spoglądał w niebo i oglądał błyskające
i rozpraszające się na setki małych iskierek, kolorowe ognie i mówił w myślach
swoje marzenia.
Impreza trwała do białego rana i nawet Violetta w końcu się
przełamała i zaczęła tańczyć z jakimś chłopakiem. Każdy był szczęśliwy i marzył
aby ta noc nigdy się nie skończyła.
W Nowym Roku czekają ich nowe miłości, przyjaźnie, cierpienia. Kto wie może ich marzenia się spełnią.
***
Taka tam niespodzianka ;) Szczęśliwego Nowego Roku kochani !!! ;**