czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział XXIII

"Nieodwzajemniona miłość może przyćmić tę prawdziwą, 
schowaną za murem, czekającą na choć jedno spojrzenie." 


Angie
Siedziałam w pokoju Violetty i odpowiadałam na jej pytania.
-I jak Ci się układa z moim tata?-zapytała z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Nie narzekam, jest dobrym pracodawcą.-odpowiedziałam ze spokojem.
-Dobrze wiesz,że nie pytam o to. Już jesteście para?-zapytała prosto z mostu.
-Słucham?-wybałuszyłam oczy.-Ja i twój ojciec.-pokręciłam przecząco głową.-Nigdy w życiu.
-Ej no ale dlaczego?-zapytała ze smutną mina.
-Bo...bo-już czas żeby jej powiedzieć- Jestem z Pablo.
-Co?-Viola otworzyła usta ze zdziwienia.
-Przepraszam,ze Ci nie powiedziałam ale jakoś nie było okazji.-spuściłam głowę.
-Angie to świetnie. Nawet nie wiesz jak ja się ciesze. Ale mogłaś mi powiedzieć.-skarciła mnie moja siostrzenica.
-Ty mi nie powiedziałaś,ze jesteś z Leonem. Dopiero od Tomasa się dowiedziałam jak były duety.-przypomniałam jej.
-Oj tam oj tam.-Viola wytknęła mi język,a po chwili spuściła głowę.-Angie mam do Ciebie prośbę.-powiedziała cicho.
-Co się stało?-przestraszyłam się.
-Opowiesz mi o mojej mamie?-zapytała wstydliwie.
-Oczywiście,że tak.-ucieszyłam się,że Viola wreszcie chce o tym rozmawiać. Od tamtej pory (od aut. rozdział 5) unikała tego tematu,przeze mnie do Germana też odnosi się inaczej.
-A więc... Jesteś do niej bardzo podobna.-rozpoczęłam,a Viola przerwała mi.
-Naprawdę jestem podobna do mamy?-zapytała z nadzieją w głosie.
-Masz taki sam charakter jak ona. jesteś uparta i bardzo nieśmiała. Maria też taka była. A do tego jesteś prześliczna jak moja siostra.-powiedziałam łapiąc ją za rękę.- I chyba nie muszę przypominać,ze przepięknie śpiewacie.-dodałam,a Viola przytuliła się do mnie.
-Cieszę  się,ze Cię mam.-powiedziała mocno się we mnie wtulając. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.-Proszę.
-Witajcie. Możecie zejść na dół? To ważne.-powiedział z powagą w głosie German. Posłusznie zeszłyśmy z łózka i udałyśmy się na dół.
 Francesca
Siedziałam jak głupia sama w parku i patrzałam na korzenie drzewa. W mojej głowie roiło się od rozmaitych myśli. Nie mogłam ich wyrzucić. Zauważyłam,ze ktoś się do mnie dosiada.
-Cześć.usłyszałam rosyjski akcent. Spojrzałam do góry i zauważyłam zadowolonego Braco. Jeszcze jego mi tu brakowało.
-Cześć-odpowiedziałam i odwróciłam głowę, bowiem nie mogłam mu spojrzeć w oczy.
-Co ty tu robisz o tej porze?-zapytał się z troską w głosie. Tak Braco się o mnie martwi punkt dla mnie.
-Siedzę i myślę dlaczego jestem taka głupia.-odpowiedziałam tajemniczo.
-Głupia?-mogłabym przysiąść,ze uniósł brwi ze zdziwienia.
-Tak jestem głupia.
-Dlaczego tak o sobie mówisz?
-Bo kocham kogoś z kim nie mogę być.-odważyłam się na niego spojrzeć.
-Kogo?
" Ciebie kretynie!"-miałam ochotę wykrzyknąć mu to w twarz ale ugryzłam się w język. To się mogło źle skończyć w końcu to mój przyjaciel.
-Nie ważne. -odpowiedziałam głośno wzdychając.- Musze iść do domu. Do zobaczenia jutro.-Zostawiłam Braco rozmyślającego o mojej "miłości" samego i udałam się w kierunku mojego domu.
German
Strasznie się denerwowałem. Chciałem przekazać coś wszystkim ale bałem się,ze mogą nie zrozumieć. Szczególnie Violetta. Od paru dni traktuje mnie bardziej ozięble, a ja nie mam pojęcia o co chodzi. Ale niestety nie mam czasu z nią o tym porozmawiać. Wszyscy, czyli Viola, Angie, Olga oraz Ramallo byli już na dole.
-Moi drodzy chciałbym wam kogoś przedstawić.-powiedziałem i zawołałem gestem aby ta osoba do mnie podeszła.
***KONIEC***
Jak myślicie kogo German wprowadzi do domu? :D Mam pewien pomysł na rozwinięcie wątku Angie ale musicie uzbroić się w cierpliwość :)
Jutro oficjalnie koniec roku. Nareszcie ;D Czasami nie rozumiem rodziców... Mówię im ze przyniosę im przyzwoite świadectwo to oni marudzą,ze nie pasek. Eh...
Chciałabym wam podziękować :D Pod ostatnim rozdziałem było aż 11 komentarzy :) Mój rekord :D Bardzo wam dziękuję,ze komentujecie przynajmniej wiem że ktoś czyta te moje wypociny :P
A teraz wykreślanka. Odpada zdj. nr 6. Ciekawe jakie teraz odpadnie ;>


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział XXII

"Są ludzie ,którzy tylko czekają aż potknie nam się noga,
by zaraz potem zmieszać nas z błotem,
oczernić i poczuć fałszywe współczucie.... "

Francesca
-W takich sytuacjach ciesze się,że nie mam chłopaka. W kółko się tylko kłócicie. Wczoraj wy dzisiaj oni.-ustałam koło Violetty, która spoglądała na Natalię i Maxiego.-Wiesz o co chodzi?
-Nie mam pojęcia.-Viola pokręciła przecząco głową.-Zapytaj się Camilii.
-Broadway dostał się do studia.-powiedziała podchodząca do nas Camila.
-Cieszymy się ale wiesz może co się dzieje tam?-wskazałam na krzesełka przy których Maxi mówił coś nerwowo do Natalii.
-Natalia była wczoraj u mnie ale miałam randkę z Broadwayem, dzisiaj też próbowała mi powiedzieć ale Pablo wywiesił wyniki i musiałam iść.-Camila wzruszyła ramionami.-Nie przesadzajmy za chwilę będą się przytulać. O idzie Broadway.
-Camila wyminęła nas i pobiegła do chłopaka.
-To nie jest nasza Camila.-pokręciłam głową.
-Chłopak ważniejszy niż przyjaciółka. Na prawdę dziwne.-zgodziła się ze mną Viola.
 Natalia
-Pewnie teraz ze mną zerwiesz.-przerwałam Maxiemu monolog.
-Naty to,że nie jesteś gotowa to nie oznacza,ze to koniec naszego związku.-Maxi złapał moja rękę.-Kocham Cie i będę czekał na Ciebie tyle ile trzeba.-spojrzała w jego błyszczące oczy, które miały ożywiony kolor i były wpatrzone we mnie.-Ja wiem,że to mogło wyglądać jakbym chciał Cię wykorzystać ale uwierz mi,że tak nie było. Natalia wybacz mi ten wczorajszy wieczór. Obiecuje,ze to się nigdy nie powtórzy. Mogę nawet klęknąć.-mówił szczerze, czuję to.
-Nie!-powiedziałam,a raczej krzyknęłam stanowczo.-Juz i tak wszyscy się na nas patrzą. Chodźmy stąd.
Po zajęciach RestoBar
Ines
Weszłam żwawo do tego baru do którego zabiera mnie często ten Rosjanin. Nie podoba mi się tu ale nie znam innego baru,a poza tym jest tu fajny kelner. Usiadła przy pierwszym wolnym stoliku i zaczęłam rozmyślać. Dostałam się do studia więc jedno już mam z głowy. Teraz wystarczy rozkochać w sobie chłopaków i rozbić związki. Ten blondyn je już mi z ręki. Teraz czas zająć się reszta. Do mojego stolika podszedł kelner.
-Co podać?-zapytał z włoskim akcentem.
-Po proszę Ciebie.-uśmiechnęłam się do niego kokietująco, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie jestem na sprzedaż.-powiedział śmiejąc się przy tym jakby był to najśmieszniejszy dowcip jaki usłyszał.
-Szkoda. To po proszę koktajl truskawkowy.-powiedziałam. Gdy odwrócił i zmierzał ku zaplecza, spojrzałam na jego tyłek. To jest to co najbardziej mnie podnieca w facetach, a jego był całkiem całkiem. Do tego obskurnego miejsca weszła cała banda. Imion nie pamiętam ale wiem,że są to przyjaciele tego Rosjanina. Złączyli dwa stoliki i zawołali gestem,ze mam się do nich dosiąść. Poszłam z chęcią gdyż chciałam poszukać ofiar. Jedna z dziewczyn nie usiadła z nami tylko podeszła do tego przystojniaka. Wydaje mi się,że się z nim kłóciła. A więc jedna parka z głowy.
-Luca mnie strasznie wkurza. Robi  z siebie nie wiadomo jakiego ważniaka.-dziewczyna usiadła na wolnym krześle.
-To jest twój brat więc to logiczne,ze się kłócicie.-powiedziała kolejna dziewczyna bodajże Violetta. A więc to jest jej brat...Więc jeśli go poderwę to żadna nie będzie cierpiała. A szkoda... Ale warto zobaczyć jak on będzie cierpiał.
Francesca
Zauważyłam,ze przy naszym stoliku siedzi Ines i łakomie spogląda na mojego brata. W sumie nie wiem co myśleć, bo jeśli leci na Lucę to w takim razie Braco jest wolny i mogę działać. Ta Ines jest podejrzana...
***KONIEC***
I ląduje dla was kolejny rozdział ;) Mam nadzieję,ze się spodoba. Dziękuję wam za komentarze bardzo mnie motywują ;) A tak dla zabawy macie wykreślankę :) Wybieracie najlepsze zdjęcie Lodovici- Francesci :)
Aha i jeszcze jedno: Zapraszam was na forum o serialu Violetta http://www.serialvioletta.cba.pl/. Mój nick tam to Jamalia. Jeśli się zarejestrujecie to się udzielajcie ;)

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział XXI

ROZDZIAŁ XXI

Maxi
Wszystko zepsułem...Było tak romantycznie, mogliśmy siedzieć przy świecach i rozmawiać patrząc sobie w oczy ale nie ja musiałem być nachalny, a teraz ona uciekła i do tego nie odbiera telefonu. Maxi ty debilu jeśli ją stracisz przez taką głupotę...Położyłem się na łózku i spojrzałem w sufit.
Camila
Usłyszałam pukanie do drzwi. To pewnie Broadway była z nim umówiona na spacer.
-Cześć- w moich drzwiach stała Natalia.-Mogę wejść?-spytała.
-Ja...-zastanawiałam się jakby ją jakoś subtelnie wyprosić.
-Już jestem.-za Natalią pojawił się Broadway.-Idziemy?
-A to ja nie będę wam przeszkadzać.-powiedziała Naty i odeszła.
-Coś się stało twojej przyjaciółce?-zapytał spoglądając na odchodząca Naty.
-Pewnie pokłóciła się z Maxim i szuka pocieszenia. Poradzi sobie. Pewnie pójdzie do Francesci. Ona na pewno jej wysłucha sama ma problemy miłosne. Nieważne chodźmy już.-powiedziałam do czarnoskórego przyjaciela. Nie miałam ochoty na wysłuchiwanie zali Natalii jeśli sama byłam mega szczęśliwa.

 Następnego dnia

Weszłam do studia szczęśliwa jak nigdy. dzisiaj będą ogłoszone wyniki przesłuchania ale nie dla tego jestem szczęśliwa. po prostu układa mi się z Broadwayem. Zauważyłam Natalię siedzącą na ławce więc do niej podeszłam.
-Cześć-powiedziałam z bananem na twarzy.
-Cześć- Naty posłała mi słaby uśmiech.
-Jak tam?
-Źle Maxi...-zaczęła mówić ale jej przerwałam.
-Musze iść.-zauważyłam,ze Pablo przywiesza listę,a to było ważniejsze niż kłótnia Naty z Maxim.
Maxi
Biegłem do studia aby jeszcze przed zajęciami zdążyć porozmawiać z Naty. Po drodze minąłem Tomasa i Ludmiłę. Nie rozumiem jak taki fajny chłopak może chodzić z taką jedzą.
-Gdzie ty biegniesz?-zapytał Tomas.
-Do Naty.-powiedziałem zasapany. Chyba muszę poćwiczyć nad kondycja. Zmęczyłem się strasznie ale przynajmniej zdążyłem. Wbiegłem do studia jak oparzony taranując przy tym Violettę.
-Przepraszam.-powiedziałem i podbiegłem do Naty, która siedziała na krześle.-Naty ja...nie wiem co powiedzieć.
***KONIEC***
Dzisiaj rozdział krótki mimo,że w zeszycie jest dłuższy. Źle się czuję i dlatego przerwałam w tym momencie. Nie pisałabym rozdziału ale obiecałam wam rozdział na środę więc jest. Następny zapewne będzie dłuższy ale nie wiem kiedy się pojawi.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział XX

ROZDZIAŁ XX

Violetta
Mam mętlik w głowie. Znam Leona i wiem,ze nie mógłby mieć dwóch dziewczyn, ale... No właśnie co jeśli on nigdy z nią nie zerwał. Nie,nie,nie przecież Leon by mnie nigdy nie okłamał. Powinnam mu zaufać. Jeśli teraz nie będę mu ufać to co będzie dalej? Przecież bez zaufania nie ma związku.
-Leon ja ci wierzę.-powiedziałam przełykając głośno ślinę.-Powinieneś mi powiedzieć jaka jest sytuacja to nie pchałabym się na spotkanie do twoich rodziców.
-Nie miałem pojęcia,że zaprosili ją do nas.-Leon posłał mi słaby uśmiech.-Przepraszam. Bardzo Cię przepraszam.
-Leon wstań.-obejrzałam się dookoła i zauważyłam,ze wszyscy się na nas patrzą.-Leon proszę Cię.-Leon posłusznie wstał. Ja także to uczyniłam i przytuliłam się do jego umięśnionej klaty.

Wieczorem
Natalia
Maxi zaprosił mnie dzisiaj do siebie.Powiedział,że rodziców nie ma w domu i ma dla mnie niespodziankę. Jestem już pod jego domem i czekam,aż mi otworzy. Ogarnął mnie strach. Nie wiem czemu...Okay Natalia ogarnij się.
-Już jestem.-uśmiechnęłam się do niego uroczo gdy pojawił się w drzwiach. Maxi zlustrował mnie i uśmiechnął się.
-Wyglądasz przepięknie.-przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Długo i bardzo namiętnie. Nie powiem,ze mi się nie podobało, bo poczułam motylki w brzuchu ale bałam się jak może skończyć się dzisiejszy wieczór. Gdy mój brunet,który swoją drogą wyglądał bardzo ponętnie w koszuli którą miał na sobie, oderwał się ode mnie zasłonił mi oczy.
-Co ty robisz?-powiedziałam nic nie rozumiejąc i nic nie widząc.
-Niespodziankę.-zaśmiał się tylko mój chłopak i zaczął mnie gdzieś prowadzić. Domniemam,ze do salonu.
-Ała!Maximiliano!- Krzyknęłam, gdyż uderzyłam się kolanem o szafkę.
-Wybacz mi.-powiedział po czym ustał i odsłonił mi oczy.Moim oczom ukazał się pięknie nakryty stół ze świecami.
-Maxi...ty ty to sam wszystko? Dla mnie?-zamurowało mnie.
-No a dla kogo?Oczywiście,ze to wszystko dla mojej księżniczki. Proszę bardzo spocznij tu.-odsunął mi krzesło i gdy już usiadłam to on udał się do kuchni. A ja patrzałam na to wszystko i nie mogłam uwierzyć,ze to dla mnie. Po chwili Maxi zaczął przynosić dania.
-Ale tego na pewno sam nie zrobiłeś.-wskazałam na kaczkę z pomarańczami(od aut. pierwsze co mi wpadło na myśl :D ).
-Wątpisz we mnie?-udawał obrażonego.
-Oboje dobrze wiemy,ze nie umiesz gotować.-zaśmiałam się.- Dobra nie ważne. Już możemy zacząć jeść?-zrobiłam się głodna. Maxi podszedł do barku, wyjął wino i gdy już nalał nam to usiadł i uniósł kieliszek.
-Za naszą wspaniałą miłość.-wzniósł toast. Jedliśmy wspominając dawne czasy. Gdy już skończyliśmy jeść Maxi zaprowadził mnie do swojego pokoju.
-Ile ty masz czapek?!-wskazałam na ścianę na której wisiało chyba ze sto czapek.
-Nie mogę chodzić tylko w jednej.-powiedział Maxi i zaczął się do mnie zbliżać. Ja udawałam,ze tego nie
widzę.
-Skąd masz te...-nie dokończyłam, bo Maxi zaczął mnie całować. Zrobiło mi się gorąco. Tak nigdy mnie nie całował nawet dzisiaj na powitanie. Po chwili brunet położył mnie na swoim łóżku i zaczął całować moją szyję. On chyba miał zamiar się ze mną kochać ale ja nie byłam na to gotowa. Gdy Maxi chciał przejść niżej krzyknęła.- Nie maxi!.-uciekłam z pokoju i skierowała się do drzwi wyjściowych.
***KONIEC***
W końcu mi się udało napisać rozdział ;D Wczoraj byłam na koncercie i zamiast oglądać występ to pisałam na telefonie rozdział. Chyba muzyka dała mi wenę ;) Jest on skupiony na Naxi mam nadzieję,że się spodoba ;) Nie wiem kiedy pojawi się następny postaram się dodać w środę,bo mam już trochę zaczęte ;) A teraz wracam do chemii ;( - swoją drogą nie cierpię tego przedmiotu i ciesze się że w ty roku już i się kończy.




sobota, 15 czerwca 2013

Przykro mi :(







Bardzo was przepraszam ale przez kilka dni nie będzie pojawiał się rozdział :( Mam taką pustkę w głowie że masakra. Wczoraj próbowałam coś napisać ale jak już coś napisałam to zaraz to skreślałam bo nie miało sensu. Nie wiem kiedy pojawi się następny. Spróbuję coś napisac przez weekend ale nie obiecuję. Wybaczcie mi :(


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział XIX

ROZDZIAŁ XIX


Francesca
Opowiedziałam wszystko Ludmile. Powiedziała jej,że w to nie wierzę ale jeśli naprawdę z nas zakpiła to już po niej.
-Zaraz,zaraz Tomas był u mnie z kwiatami?-spojrzała na mnie zdziwiona.
-Tak owszem ale zauważył Cię jak przytulasz się z...-nie dokończyłam, bo weszła mi w słowo.
-To jest mój starszy brat.-odpowiedziała.-Czyli Tomas jest o mnie zazdrosny.-dodała uradowana, a ja pokiwałam głową.
-Zaraz umówię spotkanie, bo pewnie nie będzie chciał odebrać od Ciebie telefonu.
Violetta
Wybiegłam jak najprędzej z domu Leona...Pobiegłam do parku na naszą ławkę. Kim była ta dziewczyna i dlaczego mówiła do mojego chłopaka skarbie i kochanie...
-Violuś.-przybiegł do mnie zdyszany Leon.
-Odejdź.-wstałam z ławki i chciałam odejść ale zdecydowałam się go wysłuchać.-Kim ona jest?
-To jest Lara.Moja dziewczyna. Oczywiście była.-powiedział i usiadł na ławce.
-Była? Byłą dziewczyna mówi do Ciebie skarbie?-powiedziałam unosząc głos.-Co ona u Ciebie robiła?
-No nie wiem przyjechała. Bo, bo moi rodzice nic nie wiedzą,że już nie jesteśmy razem. Bardzo ją lubili i jakoś im nie powiedziałem.
-Idiotyzm. Totalny idiotyzm Leon.-nie mogłam uwierzyc w jego słowa.- To koniec Leonie.
-Nie Violu proszę Cię. Lata to przeszłość.To było rok temu. Ona juz dla mnie nie istnieje.-złapał mnie za rękę.-To Ciebie kocham.
-Nie Leon to koniec. Żegnaj.-powiedziałam i odeszłam
Ludmiła
Tomas chyba jednak coś do mnie czuje skoro tak się przejął moim bratem. Oby przyszedł do parku.
-Idzie! Schowaj się za drzewem.-powiedziała Fran,a ja wykonałam jej polecenie. Bardzo się zdziwiłam,że pragnie mi pomóc. Nigdy nie sądziłam,że ona może być taka miła.
-Tomas. Ustań tu...O dobrze, dobrze stoisz. Stój tak. Ja za chwilę wrócę. Nie uciekaj.- Francesca "ustawiła" Tomasa tyłem do drzewa za którym stałam i poszła sobie. Dobra teraz moja kolej.
-Tomas.-podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu, a on się odwrócił
-Ludmiła?-spojrzał na mnie zdziwiony.-Co ty tu robisz?
-Musze z tobą coś wyjaśnić.
-Tak wiem,że masz chłopaka i do tego dużo starszego od siebie. I pewnie jesteście razem szczęśliwi. I zaraz pewnie dasz mi zaproszenie na wasz ślub.
-Zależy Ci na mnie?-zapytałam z dziwnym spokojem.
-Dlaczego się pytasz?
-Skoro przejąłeś się takim widokiem.
-Nawet jeśli tak to ty na pewno nie czujesz tego samego więc z góry jestem na straconej pozycji.
-Skąd wiesz co ja czuję?-powiedziałam i pocałowałam go.
Poczułam się jak w niebie.Jak bym siedziała ja chmurce. Poczułam ze Tomas jest mój. Moje marzenie się wreszcie spełniło. Tomas za którym szalenie od ponad 2 lat nareszcie jest mój i tylko mój.Jego usta były słodkie jak lizak. Chciałam aby nigdy się ode mnie nie oderwał.
Następnego dnia
Camila
-Spokojnie nie denerwuj się. Poradzisz sobie znakomicie.-dzisiaj odbywają się przesłuchania do studia. Broadway strasznie się denerwuje, a ja staram się go pocieszyć choć sama się denerwuję.
-A jak pomylę słowa? Albo kroki?
-Będzie dobrze ćwiczyliśmy to przez cały weekend.
-Mam nadzieję. Dziękuję Ci za to wszystko.-powiedział Broadway i przytulił mnie. Chciałam żeby ten uścisk nigdy się nie skończył.
Natalia
-Fran!-podbiegłam do przyjaciółki, która czytała tablicę ogłoszeń.
-Tak?-odwróciła się do mnie i uśmiechnęła. O dziwo jest szczęśliwa. Czyżby jej przeszło z Braco?
-Kim jest ten chłopak?-wskazałam na czarnoskórego chłopaka, który przytulał Camilę.
-A to nie jest ten jej sąsiad, o którym wspominała w piątek?-przypomniała sobie Francesca, a ja przytaknęłam.-Później o niego zapytamy. Chciałabym z Toba porozmawiać.- -przeniosła wzrok z Cami na mnie. Powiedziała to takim głosem,że się przestraszyłam.
-Stało się coś?-zapytałam,a ona wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na dwór. Gdy już znalazłyśmy wolną ławkę zaczęła mówić.
-Bo hm...Ja chciałabym się zapytać czy ty może tęsknisz za Ludmiłą.-spojrzała na mnie zagryzając wargi.
-Hm...Powiem szczerze, ze to trudne pytanie.Znamy się 6 lat. Byłyśmy przyjaciółkami. Na początku...Później ona zaczęła gwiazdorzyć i stawała się nieznośna. Pewnie gdyby nie Maxi to nadal byłabym na każde jej zawołanie.-powiedziałam patrząc w dal.- Dlaczego pytasz?-dodałam zdziwiona.
-Bo...bo mi się wydaje,że ona się zmieniła.
-Brednie gadasz.Ludmiłą się zmieniła?-popukałam się w głowę.
Tomas
Jestem z Ludmiłą. Od wczoraj. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i daliśmy sobie szansę. Teraz idziemy razem do studia.
-Czy to Viola?-Ludka zatrzymała się i wskazała palcem na siedzącą na ławce dziewczynę. Faktycznie to chyba była Violka.- Co ona tu robi?
-Pewnie czeka na Leona. Chodź podejdziemy do niej.-jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Po pary sekundach byliśmy obok Violi.
-Violu.-powiedziała moja dziewczyna. Viola,która dotychczas miała głowę na dole spojrzała na nas.-Płaczesz?
-Ja...Leon...My...-Viola popłakała się na dobre.
-Jesteś w ciąży?-zapytałem całkiem serio.
-Tomas. Puknij się tu.-powiedziała Ludmiła i popukała się w czoło.-Coś się stało Leonowi?
-Jego dziewczyna....wróciła.-powiedziała prze łzy.
-Lara?-zapytała Ludmiła.
-Skąd ją znasz?-powiedziała podejrzanie Violetta wycierając łzy.
-Znam Leona jak własną kieszeń. Poza tym poznałam tą całą Larę. Straszna egoistka i do tego wredna.A mówią,ze to ja jestem zła. Chodź pójdziemy do studia. Po drodze wszystko nam opowiesz.- Byłem dumny ze swojej dziewczyny. Widać było,że przemawiała z niej troska, a nie ciekawość.Niech ja dorwę tego Leona.
Leon
Dzwonie do Violi od wczoraj ale ona w ogóle  ode mnie nie odbiera. Chce jej to wszystko wytłumaczyć. Wyjaśniłem rodzicom,ze zerwaliśmy tuż przed jej wyjazdem. Powiedzieli mi,że jestem głupcem odrzucając taką wspaniałą dziewczynę. Taa moi rodzice niestety wielbią Larę jakby była królowa. Jakby poznali Viole to zmieniliby zdanie. Siedzę w klasie i czekam na lekcje z Angie. Dzisiaj są o 20 min. później, bo jest przesłuchanie, a ona siedzi w komisji. Widzę ją, widzę  moją Violkę. Idzie po korytarzu z Ludmiłą...Chyba muszę załatwić sobie okulary. Wybiegłem z klasy.
Francesca
-Nie Fran, nie wybaczę Ludmile.-Natalia kręciła głową.
-Ona się zmieniła.-próbowałam ją przekonać.
-Dlaczego tak uważasz?-zapytała Naty nieufnie.
-Bo z nią rozmawiałam i wiem,ze to nie jest to samą blond małpą co kiedyś.
-Zastanowię się nad tym. Chodźmy do Cami.
Leon
Wyszedłem na korytarz i podbiegłem do Violi, która siedziała na krzesełkach z Tomasem i Ludmiłą. SZOK!
-Violu!Porozmawiaj ze mną. Daj mi wszystko wyjaśnić.-uklękłem przed nią.
-Leon coś ty odwalił?-zapytał mnie Tomas.
-Ja nic nie zrobiłem. To jest moja była dziewczyna. Nic nie mówiłem rodzicom,że się rozstaliśmy, bo oni ją uwielbiali. Ale zerwaliśmy. Ona nic dla mnie nie znaczy. To Ciebie kocham i kochać będę. Żadna Lara ani nasi rodzice tego nie zmienią. Myślisz,ze gdybym miał inną dziewczynę to bym Ciebie zaprosił do siebie?Violu!Violu! Wybacz mi to nie dopatrzenie.-spojrzałem na nią uważnie. Jej oczy przepełniał smutek. Durna Lara. Wszystko zniszczyła. Dlaczego ja nie powiedziałem rodzicom,że nie jesteśmy już razem. Przez to wszystko mogę stracić Violę na zawsze. Viola spojrzała mi głęboko w oczy.
-Leon, ja...
***KONIEC***
Przepraszam że nie napisałam wczoraj rozdziału ale byłam zmęczona.Poszłam w sobotę późno spać i wstałam w niedzielę wcześnie. Nie wiem kiedy pojawi się następny, bo muszę najpierw go napisać, a na razie nie mam weny i trochę mało czasu. Dzisiaj to raczej już nic nie wymyślę,bo muszę się przygotować na odpowiedź ustna o moich praktykach i jeszcze dopiero co dowiedziałam się że mam mieć sprawdzian z planowania logistycznego. Ehh.
Wiem,że trochę lipny pomysł na rozdzielenie Leonetty ale musiałam wprowadzić trochę akcji :D
W następnym postaram się napisać trochę o Naxi, bo faktycznie trochę ich zaniedbałam.
Dziękuję Karolinie K za pomysł na Tomasa i Ludkę :) 
Jeśli chodzi o Larę to nie wiem czy będzie postacią epizodyczną czy drugoplanową. Zobaczymy z czasem :)



piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział XVIII

Rozdział XVIII

Francesca
-Na pewno coś musiałeś źle zobaczyć.-powiedziałam do Tomasa. Przyszedł do mnie podłamany, bo widział Ludmiłę z jakimś facetem.
-Widziałem ją z jakimś facetem. Ślepy nie jestem. Wyglądała na szczęśliwą. Ona nigdy się nie zmieni, to była tylko podpucha.-ale go wzięło, jak stracił Violę to nie był tak podłamany.
-Nie,nie,nie. Ona się zmieniła na pewno.-wstałam i zaczęłam chodzić w kółko.
-Od kiedy ty jej bronisz?-spojrzał na mnie zdziwiony. Ustałam i zaczęłam przyglądać się zdjęciom na ścianie.
-Po prostu wydaje mi się,ze Ludmiła zrozumiała swoje błędy.-przeniosłam na niego wzrok.- Musimy się dowiedzieć o co tu chodzi. Nie możesz tak łatwo się poddać.-powiedziałam do niego z powagą w głosie.
- I kto to mówi? A ty i Braco? Przecież się poddałaś. Dlaczego nie chcesz o niego walczyć?- Tomas spojrzał na mnie uważnie, a ja uciekłam wzrokiem na podłogę.
-To zupełnie inna sprawa.-powiedziałam
-Nie moja droga! Ty walczysz o Braco ja o Ludmiłę.-powiedział do mnie.-Jasne?-przestałam gapić się w podłogę i spojrzałam na niego.
-Ale...-nie dokończyłam.
-Żadnego ale.-pokręcił głową.-Pomożemy sobie nawzajem.-powiedział,a ja pokiwałam głową i przytuliłam go do siebie.
Violetta
-Przydałoby się żebym teraz ja poznała twoich rodziców.-powiedziałam i spojrzałam na mojego chłopaka.
-Tak przydałoby się. To na kiedy was umówić?-zapytał spoglądając w moje oczy.
-Nie ma umawiania się. Ty byłeś u mnie niespodziewanie to ja tak samo.-prychnęła.
-Okay. To dzisiaj wieczorem przedstawię Ci moich starszych.-powiedział i pocałował mnie.
Camila
Dzisiaj znów umówiłam się z Broadwayem. Pokazał mi swój dom. Co prawda byłam w nim nie raz gdy mieszkała tam pani Valeria ale teraz wygląda zupełnie inaczej. Najlepsze jest to,że Broadway zapisał się na przesłuchanie do studia. Moje życie staje się coraz ciekawsze.
Angie
Siedzę z Pablem w kawiarni. Pablo opowiada mi o tym nowym projekcie nad którym ćwiczą dzieciaki. Podobno będą to przedstawiać przed kimś ważnym. Przestałam go słuchać nie dlatego,że nie interesuje mnie to co mówi ale dlatego,że no cóż zapatrzyłam się na jego usta. Tak jestem wariatką, patrzę na usta mojego przyjaciela i marzę aby mnie nimi całował. Boże co za idiotka ze mnie. Aż czuję dreszcze kiedy to sobie wyobrażam.
-Angie!Angie!Słyszysz mnie?-Pablo zaczął machać mi ręką przed oczami.
-Co?-spojrzałam na niego zdziwiona.-Co się stało?
-O kim myślisz?Pewnie o Germanie.-Pablo zaczął bawić się łyżeczka, a ja zaczęłam się śmiać.
-Dlaczego miałabym o nim myśleć?-powiedziałam gdy przestałam się chichotać.
-Bo Ci się podoba.-prychnął i położył łyżeczkę na talerzyku.
-I tu się mylisz. Moje serce jest przeznaczone dla kogoś innego.
-Dla kogo?-spojrzał na mnie podejrzliwie.
Francesca
Umówiłam się z Ludmiłą w parku. Muszę wyjaśnić tą sprawę z Tomasem. Coś mi tu nie pasuje. Może kiedyś bawiła się uczuciami innych ale nie teraz.
Leon
-Gotowa na poznanie moich wapniaków?-staliśmy przy drzwiach do mojego domu. nie wiem czemu trzęsłem się.
-Chyba tak.-ona chyba też się stresowała tą wizytą.Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.
-Poczekaj tu.-wszedłem do salonu-Mamuś chciałbym...Co ty tu robisz?
-Przyjechałam do Ciebie skarbie. Tęskniłeś kochanie za mną?-usłyszałem trzaśniecie drzwi.
-Violu!-wybiegłem za nią.
***KONIEC***
No i jest kolejny rozdzialik ;) Miejmy nadzieję,że się podoba bo niestety coś ostatnio moja wena przygasła ale to pewnie przez to ze mam na głowie tysiące nauki. Nauczyciele zawsze wariują przed zakończeniem. Oby wytrzymać jeszcze rok i wolność :D
Rozdział jutro na pewno się nie pojawi. Jeśli mi się uda to napiszę w niedzielę ale to pewnie wieczorem.
Komentujcie ;)

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział XVII

ROZDZIAŁ XVII



 Francesca
Tego się po Ludmile nie spodziewałam. Chyba naprawdę się zmieniła.
-Nie...Nie wiem.-powiedziałam jej, a ona opuściła rękę.
-Aha...No tak jasne rozumiem Ciebie. Też nie wiem czy bym się zgodziła na takie coś. Po tym co wam
zrobiła, tyle lat wam ubliżałam,że się nie dziwię. Ale ja naprawdę chcę się zmienić. Naprawdę.-powiedziała Ludmiła ze łzami w oczach i odeszła. Pierwszy raz zroiło mi się jej szkoda.
Violetta
-Wiesz Leon przydałoby się żebym powiedział tacie,że mam chłopaka.-siedzieliśmy w parku na ławce, a on bawił się moimi włosami.
-To chodźmy teraz.-Leon wstał jak na zawołanie.
-Oszalałeś? chcesz żeby Cię zjadł.-patrzałam na niego jak na wariata.- najpierw ja muszę go do tego przygotować.
- E tam, nie marudź idziemy.-złapał mnie za rękę i ciągnął w stronę mojego domu.
German
Zatrzymałem się w połowie schodów gdyż ujrzałem Angie, która siedziała z laptopem na kanapie. Sam nie wiem czemu tak na mnie działa. Od śmierci Marii nie zakochałem się w żadnej kobiecie więc dlaczego Angie...? Bardzo mi kogoś przypomina...
-Tato!-usłyszałem głos mojej córki.-Gdzie jesteś?
-Stało się coś?-zbiegłem ze schodów i podbiegłem do pomieszczenia gdzie dochodził głos, Angie podążyła za mną.
-Bo...bo...ja...ja-Violetta spuściła głowę i zaczęła się bawić palcami. Nagle zza filara wyszedł jakiś chłopak. Angie wycofała się z kuchni.
-Dzień dobry panie Castillo. Nazywam się się Leon Verdas. Jestem bardzo bardzo bardzo bliskim przyjacielem pana córki.-ten chłopiec uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę.
-Przyjaciel...-podałem jemu rękę. Głupi nie jestem wiedziałem, ze to nie jest zwykła znajomość.- Leonie zostań z nami na kolacji.
- Z wielką chęcią.- ten chłopak jest odpowiedni dla mojej córki. Widać,że jest dobrze wychowany.
-Zapraszam do salonu. Za parę minut Olga powinna coś przygotować.
Camila
Szłam do domu w podłym nastroju. Miałam tyle planów na złączenie Fran z Braco, a tu lipa bo zjawiła się jakaś Ines. Wchodziłam właśnie przez furtkę gdy usłyszałam,ze ktoś mnie woła.
-Przepraszam.-był to męski głos.
-Tak?-odwróciłam się, a za mną stał przystojny, czarnoskóry chłopak mniej więcej w moim wieku.
-Mieszkasz tu?-zapytał się i wskazał na mój dom.
-Tak.-dziewczyno ogarnij się istnieją jeszcze inne słowa.-A o co chodzi?-punkt dla mnie wreszcie powiedziałam coś innego.
-To będziemy sąsiadami.-pokazał mi swoje białe zęby.- Już się bałem, ze będę tu sam  z emerytami i rencistami-mówiąc to zrobił śmieszną minę co wywołało u mnie śmiech.
-Masz rację. Ja musiałam być otoczona nimi przez 17 lat.-wydawał się
bardzo miły.- Jestem Camila.
-Broadway. Dasz się zaprosić na jakiś koktajl albo lody?-zapytał się mnie.
-Chętnie ale może jutro? Dopiero co wróciła z koktajlu.- no nie wierzę on zaprosił mnie na taką mini randkę.
- To o której?
-O 15 kończę zajęcia. To może przyjdziesz po mnie pod studio21?
-Jakbym wiedział gdzie to jest.-podrapał się po głowie.
-Głupek ze mnie. Zapomniała,że ty się dopiero przeprowadziłeś.-popukała się w czoło.
-Zapisz mi adres. Na pewno trawię.-podał mi kartkę,a ja wyjęłam długopis.- Do zobaczenia Camilo.
Weszła do domu w znacznie lepszym nastroju.
Violetta
Zdziwiłam się podejściem mojego taty do Leona. Przyjął go można powiedzieć,ze z otwartymi ramionami. To chyba dobrze zwiastuje. Pokazałam Leonowi dom oraz ogród. Był pod wrażeniem. Nie pokazałam mu tylko mojego pokoju. Może go uznać za zbyt dziecinny. lepiej żeby go nie widział. Właśnie zasiadamy do stołu.
- A więc...-rozpoczął mój ojciec.-Leonie gdzie poznałeś moją córkę.- No tak bez pytań się nie obejdzie.
- W szkole. Chodzimy razem do klasy.-powiedział ze spokojem Leon.
-czym zajmują się twoi rodzice?-durniejszego pytania nie mógł zadać. Gdzie jest Angie kiedy jej potrzebuję?
-Tato...-próbowałam zamknąć mu usta.
-Mój ojciec jest przedsiębiorcą, a mama prawnikiem-skąd on brał ten spokój. Ja trzęsłam się jak galareta, ze nawet nie mogłam nabić sałaty na widelec.
-Rozumiem.-ojciec spojrzał uważnie na Leona.-Jeśli ja skrzywdzisz to obiecuję Ci,że żywo z tego nie wyjdziesz.-powiedział to takim tonem,ze aż się przeraziłam.
-Tato proszę Cię nie strasz Leona.-starałam się zachować spokój.
-Ja go tylko ostrzegam kotku.-powiedział to z bardzo poważnym tonem. Całe szczęście ojciec skończył swój wywiad i reszta kolacji przebiegła spokojnie.
2 dni później
Tomas
Rozmawiałem z Francescą. Opowiedziała mi wszystko. Strasznie szkoda mi jej. zasługuje na szczęście, a zakochuje się w nieodpowiednich chłopcach. Powiedziała także,ze powinienem dać szansę Ludmile. Właśnie do niej idę i do tego z kwiatami. Kupiłem jej ulubione: herbaciane róże. Od Leona dowiedziałem się gdzie mieszka. jestem już na ulicy na której mieszka. Teraz wystarczy poszukać nr 14. 8...10...12...14. Okay to tu. Nie no nie wierzę. Tak podobno jej na mnie zależy...A mizdrzy się z jakimś fagasem. Przecież ja jestem od niego przystojniejszy...Poczułem ukucie w sercu. Chyba się zakochałem... Wyrzuciłem kwiaty do kosza i poszedłem ze złamanym sercem  bez celu przed siebie.
***KONIEC***
Uff udało mi się dodać kolejny :D Jak wam się podoba?
Jest nowa postać Broadway.
Jak pewnie się domyśliliście będzie on miał dużo wspólnego z Camilą :) W następnych rozdziałach zobaczymy jak potoczą się ich losy :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział XVI

Rozdział XVI

Godzinę później Resto Bar
Braco
Nie wierzę, że siedzę z moją wymarzoną dziewczyna i popijam z nią koktajl. Szok. Mam nadzieję, że nie popełnię żadnej gafy. Próbuję sobie wyobrazić jakbym rozmawiał z Fran albo Cami. Dużo się o niej
dowiedziałem. Jest Polką, czyli moją „sąsiadką”. Oby dostała się do studia.
Maxi:
A więc Ines jednak istnieje myślałem ,że sobie ją wymyślił.-siedziałem z Naty, Cami, Fran, Tomasem i Andreasem w Resto i podglądaliśmy parkę.
-Przynajmniej zapomniał o Violi. Mogłoby mu się wreszcie ułożyć.-powiedział Andreas, a Tomas mu przytaknął. Tylko dziewczyny siedziały cicho i bawiły się słomkami w koktajlu oraz co chwilę spoglądały na Fran, która była blada jak ściana. Tomas chyba też to zauważył.
-Fran dobrze się czujesz?-powiedział ze zmartwioną mina.
-Niezbyt. Pójdę lepiej do domu.-powiedział cicho.
-Zaprowadzić Cię?-zapytał Tomas.
-Nie wolę iść sama.
-Na pewno?-upewniła się Camila, a Fran  pokiwała głową po czym poszła w stronę drzwi.
-Co jej się stało?-zapytałem trochę z ciekawości ale bardziej dlatego ,że martwiłem się o nią.
-Pewnie będzie chora.-powiedział moja dziewczyna i spojrzała się na Camilę. One coś ukrywają ale pewnie się nie dowiem o co chodzi.
Francesca
Jestem żałosna. Zauroczyłam się w swoim przyjacielu. Co za porażka. Zawsze zabujam się w tych co nie powinnam jak nie Tomas to Braco dobrze ,że jeszcze w Maxim albo Leonie się nie zakochałam. Musiałam przysiąść na ławce gdyż moje oczy się załzawiły i nic nie widziałam. Schowałam głowę w twarz.
-Proszę.-powiedział do mnie dziewczęcy głos i podał mi chusteczkę. Spojrzałam do góry i zauważyłam Ludmiłę.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się do niej słabo.
-Stało się coś?-zapytała z troską w głosie. Nawet niech nie myśli ,że będę jej się zwierzać.
-Niech Cię to nie interesuje.-powiedziałam chamsko ,a ona zamiast sobie pójść to usiadła do mnie.

-Wie ,że nie jestem i pewnie nigdy nie będę twoją przyjaciółką ale czasami łatwiej jest się zwierzać obcej osobie.-spojrzałam się na nią. W jej oczach zauważyłam coś co kazało mi mówić. Sama nie wiem czemu to zrobiłam ale zaczęłam jej opowiadać o Braco.
Natalia
Biedna Francesca. Wczoraj jeszcze myślałyśmy, ze coś wyniknie z tej pary ale teraz mam wątpliwości. Widać,ze Braco jest zapatrzony w tą całą Ines jak w obrazek. Nie mam pojęcia co mamy w tej sytuacji zrobić...
-Dziewczyny co się dzieję?-zapytał Tomas.
Spojrzałam na Camilę, a ona popatrzała bezradnie na Braco i Ines.
-Nic, a co mam być?-odpowiedziałam uciekając przed jego wzrokiem.
-Coś jest nie tak z Fran i to nie jest choroba.
-Nie możemy wam powiedzieć.-powiedziała Camila.-To jej osobista sprawa i jeśli będzie chciała to sama wam powie.
Ludmiła
Słuchała Francesci w skupieniu. Ona też zakochała się bez wzajemności.
-Twoja sprawa jest podobna do mojej. Ja też zakochałam się w Tomasie, a on w ogóle nie zwraca na mnie uwagi.-spojrzałam na liscie na drzewie.-Ty przynajmniej masz przyjaciół...-zagryzłam wargi.- Ja miała ale tego nie tolerowałam. i teraz zostałam sama.
-Załujesz tego?- Francesca spojrzała na mnie.
-Tak i to bardzo.Nie mam już nawet ochoty chodzic do szkoły.
-Podobasz sie Tomasowi.-powiedziała niespodziewanie.
-Dobry zart. Przecież on jest zakochany w Vili.-powiedziałam pukając sie wgłowę.
-Przecież zrezygnował z niej. Spróbuj się bardzie do niego zbliżyć. I porozmawiaj z Naty.-powiedziała patrząć na mnie załzawionymi oczami i chyba mówiła szczerze.
- i co postąpisz z Braco?-zapytałam się zmieniając temat.
-Nic,a co ja moge.-wzruszyła ramionami i odwróciła wzrok.
-Moja droga! Mi każesz walczyć o Tomasa, a sama chcesz odpuścić?O nie ta cała Ines nie odbierze Ci ukochanego. masz o niego walczyć jasne!?-wstałam z ławki, ustałam naprzeciw niej i zaczęłam na nią krzyczeć, a ona otworzyła usta ze zdziwinienia.
-Ale jak?-powiedziała zdziwiona moją postawą.
-Zawrzemy akt pokoju?-podałam jej rękę, a ona na nią spojrzała.
***KONIEC***
Kolejny do kolekcji ;) O mamo już czerwiec...Jak ten czas szybko leci... Niedługo wakacje ;D W wakacje nie będzie rozdziałów codziennie gdyż parę razy wyjeżdżam na kilka dni bez dostępu do kompa. Ale jeszcze zobaczymy czy do wakacji mój blog się utrzyma...
Niedługo pojawią się jeszcze 2 nowe postacie :D

W następnym rozdziale:
  • Odpowiedź Francesci
  • German poznaje Leona
  • Camila poznaje nowego sąsiada
  • Tomas + Ludmiła



sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział XV

ROZDZIAŁ XV

-Bo ja ten no-starała się wytłumaczyć to dziewczynom Francesca.-Chyba spodobał mi się Braco.-powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
-Ale jak to...?-nie dowierzała Camila.
-To super, naprawdę swietnie byście razem wyglądali.-powiedziała Viola
-No właśnie nie fajnie-Fran jeszcze mocniej objęła swoje kolana.
-Ale dlaczego?-powiedziały chórem dziewczyny.
-Bo on ma Ines!-krzyknęła Francesca.
-Ta tylko szkoda,że on ją widział raz w życiu i pewnie więcej jej nie spotka.-powiedziała zbulwersowana Camila.
-Tylko,że on ciągle ma ją w sercu.-Francesca popłakała się.
-Zapomni o niej.-Viola podeszła do Fran i ją przytuliła.-Tak jak zapomniał o mnie.
-Ale on mnie uważa za przyjaciółkę, a ja podczas prób i gdy z nim śpiewałam coś we mnie pękło. Idiotyzm wiem.
-Wcale nie. Miłość przychodzi z znienacka.Zobaczysz jeszcze będziecie szczęśliwi i będziecie mieli 5 dzieci.-chciała pocieszyć koleżankę Naty .A teraz chodźmy spać już 23, a jutro rano Gregorio będzie nas męczył.-każda położyła się na materacu i próbowała zasnąć ale każda zamiast spać rozmyślała.

Następnego dnia

Pewna dziewczyna weszła do studia razem ze swoim wysokim i dobrze zbudowanym ojcem.
-Ja pójdę do dyrektora,a ty się rozejrzyj.-gdy ojciec odszedł to blond włosa zrobiła tzw. piruet podczas którego wpadła na czarnowłosego chłopaka.
-O jeju nic Ci nie jest.-zapytała
-Nie,nie.Jesteś tu nowa?-zapytał jej chłopak.
-To się dopiero okaże.
-Pogadałbym z Tobą, ale muszę pomóc nauczycielowi.-powiedział i odszedł.

Mimo,że lekcje w studio się skończyły to i tak ono tętniło życiem. Dziewczyna podeszła do klasy z której dochodziła muzyka. Zauważyła tam grupę uczniów, którzy najwyraźniej ćwiczyli jakiś układ.
-Chciałabym tu chodzić i uczyć się takich rzeczy-powiedziała w swoim ojczystym języku.
-Córciu mówiłem Ci już,że masz mówić po hiszpańsku.-nagle obok niej pojawił się jej ojciec.-Niestety ale dyrektora nie ma.
-Szukacie Pabla? To on-obok nich pojawił się Tomas, wskazał na faceta, który stał i przyglądał się układowi, który tańczyli uczniowie.-Zawołać go?
-Jeśli byś mógł.-chłopak podszedł do Pabla, coś mu powiedział i wskazał na dziewczynę i mężczyznę.
-Dobrze wam idzie oby tak dalej. Poćwiczcie troczę i możecie iść do domu.-krzyknął Pablo do podopiecznych i podszedł do oczekujących na nic ludzi.-O co chodzi?
-O nią.-mężczyzna wskazał na swoją córkę, która z zaciekawieniem spoglądała na uczniów.-Chciałbym zapisać ją do szkoły.
-Dobrze zapraszam do gabinetu-Pablo wskazał na drzwi.
-Muszę być obecna?
-Raczej nie. Jeśli coś to zawołamy ciebie.
-"Kurczę ile bym dała żeby się tu dostać. Od razu widać,że wszyscy dobrze się bawią. i do tego maja świetną muzykę. Chwila ja go skądś znam...Przecież to jest ten chłopak z ulicy. Cholera jak on miał na imię."
-To chyba starczy na dziś?-zapytała z nadzieją Natalia.
-Zgadzam się jestem już zmęczona.-potwierdziła Camila.
-Każdy i tak poćwiczy sobie w domu. Chodźmy do Resto-powiedział Leon po czym każdy z ćwiczących zszedł ze sceny. Udali się do wyjścia.
-Ines??-krzyknął Braco gdy ujrzał kto im się przyglądał.
***KONIEC***
Nareszcie udało mi się dodać nowy rozdział. Wybaczcie że musieliście tyle czekać ale jest długi weekend i do tego ładna pogoda :D Postaram się jutro dodać następny ;)
Ines-(Agnieszka): Polka, która przeprowadziła się do Buenos Aires. Lubi wprowadzać zamęt w życiu innych. Jak myślicie czy sprowadzi kłopoty na uczniów w studio21?